Rozdział 12
Następny dzień, cały przesiedziałam nad papierami. Musiałam obliczyć wszystkie sumy, różnice itd. związane z przedstawieniem. Nim się obejrzałam na zegarze dochodziła 20:00. Wtedy zadzwonił mój telefon. - Halo?! - odebrałam rozdrażniona ilością papierów czekająch na wypełnienie. - Co ci jest? - usłyszałam w słuchawce ciepły głos mojego szwagra. - Nic. - odparłam, nie do końca zgodnie z prawdą. - Przecież słyszę... - głosem niedowiarka naciskał, bym mu powiedziała. Westchnęłam głośno. - Mam masę papierów i... - I dlatego cię nie było na kolacji... - dokończył za mnie. - Ale do 23:00 na pewno będę w domu - zapewniłam go. - No, ja myślę - usłyszałam nutkę niezadowolenia w jego głosie - Ale potem będziesz wracać normalnie... - Taaaaa... - odpowiedziałam niepewnie. I tu jest problem. Papiery zbierały się już od czasu kiedy wróciłam do Buenos Aires, a ja mam czas na uzupełnianie ich, tylko wieczorami. Rozłączyłam się i wróciłam do rozlic...