Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2016

Rozdziała 38 Dobra. Zabrakło Wam 2 komów, ale znajcie moje dobre serce.

Wróciliśmy do domu, w którym od razu gdy weszliśmy uderzył w nasze nozdrza zapach spalenizny. Spojrzałam przerażona na Violę i Ludmiłe i pobiegłam do kuchni, gdzie nie było NIKOGO! Przerażona Ludmiła podbiegła wyłączać kuchenkę, a my z Violą otworzyłyśmy trzy pary drzwi, aby trochę wywietrzyć. Spojrzałam na ulubioną patelnię Olgi, którą właśnie Ludmiła uratowała przed spłonięciem. To chyba są jakieś grzyby... - Co tu robicie? - zapytała ciotka pana domu, która nagle pojawiła się w kuchni. - Ratujemy dom przed spłonięciem, bo ktoś coś smaży a potem wychodzi zapominając o bożym świecie. - odpowiedziała Viola z wyrzutem. - To nie jes moja wina. Zadzwoniła do mnie pani Vanessa musiałam odebrać. To koleżanka z klubu brydża. - Dobrze. Ale czy przy okazji może ciocia pamiętać o najprostszych rzeczach? Takich jak wyłączenie kuchenki! - zapytała Viola. - Okej, już dobra. Chciałam zrobić obiad... - To rób to następnym razem ostrożniej... - powiedziałam łagodnie do starszej kobiety. ...

Rozdziała 37

Obraz
  Rano wstałam nieco przed siódmą z zamiarem zrobienia śniadania. Ale w kuchni Olgi już ktoś był, a mianowice German. W powietrzu możnabyło wyczuć zapach spalenizny. Sam pan domu stał przy stole gapiąc się do książki kucharskiej. Spojrzałam na kuchenkę z patelnią i węglącym się na nim cieście... chyba naleśnikowym. - German! - zawołałam podbiegając do patelni i wyłączając płytę. - Kurde, przepraszam ale chciałem zrobić śniadanie i w ogóle mi nie idą te naleśniki! - usiadł zdołowany przy stole, kiedy wyrzucałam czarnego naleśnika do kosza na śmieci (świetnie, przez niego wyrzucam jedzenie. A dzieci w innych krajach głodują!) - Olga nie dzwoniła? - zapytałam również siadając. - Nie. - podparł brodę na rękach opierając je o stół. - Muszę znaleźć nową gosposię... - Słucham? Nie ma takiej opcji! Albo Olga albo nikt! - zawołałam oburzona. Jak on mógł wpaść na taki idiotyczny pomysł?! Przecież Olga to człowiek, a nie jeden z wielu przedmiotów, które ludzie masowo wyrzucają do kosz...

Rozdziała 36

  Otrząsnęłam się i zeszłam z przejścia dla pieszych. Zobaczyłam Germana podbiegającego do mnie. - Co z Federico? - zapytał obejmując mnie jedną ręką w talii. - Nic. Pojechał do szpitala z Pablo... - Ale ty to widziałaś? - dopytywał nerwowo. - T-tak... - chciałam coś dodać, ale nagle dotarło do mnie, że to... MOJA WINA! To ja go kazałam poganiać, spieszył się poganiany przez Ludmiłę; nie spojrzał  czy coś jedzie i wpadł pod auto! To moja wina! - To moja wina! - zawołałam patrząc na Germana przerażona jak nie wiem co. - O czym ty mówisz?! - zapytał patrząc na mnie jak na wariatkę. - To ja go poganiałam! To przeze mnie spiesząc się nie spojrzał przez ulicę! - miałam łzy w oczach, kiedy przed oczami pojawił mi się Federico przetaczający się przez maskę auta. - Angie co ty opowiadasz! Odbiło ci? To był wypadek... - Ale Germ... - Jak mogłaś to przewidzieć? To był zwykły, okropny zbieg okoliczności... - objął mnie, a ja wtuliłam twarz w jego tors. Pachniał jego wodą po g...

Rozdziała 35

Obraz
Na śniadanie następnego dnia przyszłam jako jedna z pierwszych. Wtedy siedział już przy stole Santiago i Federico, a Olga podawała pierwszą turę grzanek. - Zaraz będzie jajecznica! - zawołała zadowolona. Wkrótce obok mnie usiadła Ludmiła, a naprzeciw ciocia Francesca. W końcu na śniadaniu wszyscy już byli oprócz pana domu i jego córki. - Dzień dobry! - zawołał wesoło. - Dobry! - zawołaliśmy jednym chórem z chłopakami "po drodze" słysząc Ludmiłe mówiącą "Hej" i Pris z tekstem "Witaj kochanie..." - Viola jeszcze śpi. Przyniosę jej potem do pokoju śniadanie. - oznajmił inżynier i zabrał się za jajka, które właśnie podała Olga.   Kiedy po śniadaniu German zbierał się z tacą do góry, dla Violi wyciągnęłam mały wazonik i nalałam do niego wody oraz podkradłam jedną róże z bukietu, który Olga dostała od Betó na imieniny. - Teraz jest idealnie. - pochwalił brunet uśmiechając się do mnie uroczo i poszedł na górę do córki.   Kilkanaście minut później kier...

Rozdziała 34

  Pukałam kilka razy do gabinetu Germana, ale nie odpowiadał, więc stwierdziłam że dam mu czas. Akurat siedziliśmy z Ludmiłą, Santiago i Federico w kuchni, kiedy bez słowa wszedł pan domu. Olgi nie było, poszła na zakupy, a ciotka inżyniera na brydża. Obserwowaliśmy jak brunet otwiera lodówkę, chwilę się w nią patrzy po czym sięga po sok porzeczkowy trzaskając drzwiczkami. Ludmiła spojrzała na mnie przerażona. W całkowitej ciszy oparł się o blat i upił kilka łyków z butelki soku. - Masz nam coś do powiedzenia? - zapytałam zakładając ręce i prostując się na krześle. Nastolatkowie patrzyli na niego wyczekująco. - Nie. - odpowiedział krótko jak gdyby nigdy nic. - Jak nie? Pobiłeś nastolatka. - przypomniałam mu. - On mnie też. - Zapewniam cię, że nie miał z tobą takich dużych szans jak ty z nim. - zaciśnęłam szczęki. - Tak? A kto mi podpuścił córkę? A kto najpierw porwał szwagierkę? Nie dam mu się, co to to nie! - zawołał zły jak osa. - Jakie podpuścił? Jakie porwał? Nawet...

Rozdziała 33

  Kolejne 2 dni? Koszmar. Violetta albo nie odbierała telefonu, albo jak już to zrobiła, odpowiadała na mkje pytania zdawkowo i sama żadnych nie zadawała. Raz czy dwa zapytała o tatę, ale nie więcej. Irytowało mnie to. Na nieszczęście Nicolasa wszedł do pokoju nauczycielskiego, kiedy akurat mówiłam o tym Germanowi. - Angie czy wiesz gdzie jest Gre... - Ty! To ty ją namówiłeś do tego cholernego wyjazdu! Ty! - wrzasnął mój szwagier rzucając się do chłopaka. - German uspokój się! Przecież gdyby to był jego pomysł to by pojechał razem z nią, nie sądzisz? - zawołałam nerwowo zatrzymując go. Wyswobodził się z mojego chwytu i podszedł spokojnie do Niko. - Co? Tak cię bawi sprowadzanie ją na zła drogę? - zapytał po raz kolejny. - Ja nic nie zrobiłem... - warknął chłopak patrząc mojemu szwagrowi prosto w oczy. - Co ty sobie myślisz? - inżynier szturchnął lekko Nicolasa. - Nie dotykaj mnie pan! - zawołał nastolatek i również popchnął bruneta. - Bo co? - popchnął chłopaka zdecydowa...

Rozdziała 32

Następnego dnia, we wtorek, rankiem siedziałam już przy kuchennym stole i popijałam kawę, którą kilka minut temu przygotowała mi Olga. Wtedy wszedł do kuchni pan domu. Przywitał się ze mną i Olgą (mnie buziakiem w policzek, co gosposia skwitowała chichotem stojąc tyłem do nas) I usiadł. - Nie musiałaś tego robić. – szepnął do mnie, kiedy gosposia szykowała mu kawę. Wiedziałam o co mu chodzi - o ten porządek na biurku. - Ale chciałam. Szkoda mi cię trochę było… - uśmiechnęłam się. - No dzięki! - zaśmiał się mój szwagier. Wszedł Santiago: - Witam, witam o zdrowie pytam! – zawołał zadowolony i usiadł naprzeciw mnie. - Co ty taki wesoły, hym? – zapytała podejrzliwie gosposia przechodząc za nim do spiżarni. - Mam dobry humor, to jestem wesoły. O German, stary. Mam do ciebie sprawę… dziś na kolację może przyjść ze mną jedna osoba? – upił łyk kawy i zabrał się za croissanty Olgi. - A co to za jedna? – zapytałam uśmiechając się znacząco, nim German zdążył odpowiedzieć. - A skąd wie...

Rozdziała 31

    Następne dni były bardzo nerwowe. German był wkurzony na córkę i nawet kiedy wróciła do domu nie odzywał się do niej. Idiota. Ona też nie pozostawała mu dłużna. Miała głęboko gdzieś zasadę, że przeprasza zawsze ten komu bardziej zależy, a nie ten kto ma rację… Obydwoje ani razu nawet nie pomyśleli, żeby do tej drugiej strony wyciągnąć rękę, a o wykonaniu tego przez nich nikt nie marzy. Super… Priscilli bardzo się podobała taka kolej rzeczy. Nie spędzając czasu z Violettą, German miał więcej czasu na Priscillę i/lub… MNIE. Bo jakby nie było dalej mi pomagał w Studio, mimo że Pablo wrócił. Niko unikał mnie na korytarzu szkoły, a kiedy w pokoju spojrzałam na niego ten odwracał wzrok. Mimo to lubiłam go. Nadszedł kolejny poniedziałek. Ranek. Śniadanie. Dzisiaj większość miała do studio i pracy zdecydowanie na późniejszą godzinę niż ja i German. Olga podała nam śniadanie i wyszła do ogrodu podlać kwiatki i pomidory. - Musimy ogarnąć te instrumenty… nie mamy ani jednej trąbki...

Absolutnie nic mnie nie tłumaczy...

... i ja to wiem.  Ale chciałabym przeprosić za tą moją chwilową obecność zaczynającą kolejną nieobecność. Skończyłam właśnie gimnazjum i naprawdę nie miałam głowy do korygowania i wstawiania kolejnych rozdziałów :( A z racji tego, że ten blog obchodził niedawno rok mam mały bonusik: OD PONIEDZIAŁKU ROZDZIAŁY BĘDĄ SIĘ POJAWIAĆ CODZIENNIE! (co teraz, tak myślę, będzie ważne bo tyle się będzie działo, że jakbym robiła rozdział co tydzień to bym skończyła jedną "przygodę" pod koniec września... Jeszcze raz przepraszam za tę cholerną nieobecność :/ Pozdrawiam Was ~ Kasiula ;) P.S. Miłych wakacji! ;*