Rozdziała 47.
Otworzyła oczy i dopiero po kilku sekundach jej wzrok się wyostrzył. Zobaczyła sufit. Powoli usiadła spuszczając nogi z kanapy. Dopiero wtedy wstała i rozsuwając drzwi prowadzące do gabinetu wyszła.
Głowa trochę bolała, a w brzuchu miała bardzo dziwne uczucie. Widać łączenie mojito i tych babeczek to nie był dobry pomysł. Chwyciła jakąś koszulę leżącą na kanapie i zarzuciła na siebie.
Powąchała ją. Pachniała jej najlepszym przyjacielem.
Din, don, din, don - usłyszała i szurając stopami ruszyła do drzwi.
Otworzyła drzwi - w drzwiach stała Violetta.
- No cześć. - uśmiechnęła się nastolatka.
- Miałaś być u Tomása. - odparła szybko z nutą niezadowolenia.
- A ty kazałaś mi przyjść przed 12:00. Jest za piętnaście. - przypomniała brunetka podpierając się pod boki. - Mogę wejść?
- Jasn... - mruknęła niezrozumiale Angeles i wpuściła swoją siostrzenicę.
- Nieźle pobalowaliście. - stwierdziła Violetta. - Widzę, że ty też.
- Bez przesady.
- Masz kaca. - bardziej stwierdziła niż zapytała dziewczyna.
- Może. W sumie to nie wiem. Ale trochę kiepsko się czuję. - stwierdziła po namyśle Angie.
- Graliście w butelkę?! - zapytała oburzona Viola. - I to rozb...
- Tak, tak możliwe że przesadziliśmy. - przerwałam jej lekko zirytowana jej zachowaniem. Nagle taka święta się zrobiła.
- Słuchaj. Towarzystwo się jeszcze nie rozeszło. Eeem...
- Pamietasz wszystko? - zapytała przerywając mi.
- Kojarzę co się działo, do momentu w którym całowałam się z Pablo. Ale cos mi w głowie świta jakby... Gregorio tańczył czaczę na stole w ogrodzie... Wiesz, muszę zebrać towarzystwo z ogordu i domu, więc chyba najlepiej będzie jak gdzieś wyjdziesz z dziewczynami. - zasugerowałam.
- No okej. Tylko wezmę torebkę z góry, bo nie mam kasy, wzięłam tylko telefon więc...
- Dobra. - przerwałam. - Ile potrzebujesz na to kino?
- Yym, no wiesz... dyszka na dojazd, dyszka na popcorn, dyszka na napój i dyszka na bilet, więc...
Wyciagnęłam z torebki wiszącej obok drzwi portfel i dałam jej tyle ile potrzebowała.
- ...i dycha na bilet. I weźcie sie gdzieś poszwendajcie, co? Jakaś galeria, miasto, park? Masz tu kasę - powiedziałam. - Na jakieś lody czy coś. I nie chcę cię widzieć przed do 16:00, okej? - zapytałam podając jej kolejny banknot. - Trzeba ogarnąć ten bajzel.
- Okej. Dzięki. - pocałowała mnie w policzek i wyszła zamykając za sobą drzwi.
Odwróciłam się przodem do salonu i cieszę się, że nie wpuściłam nastolatki dalej.
Tam panował totalny syf. To co działo sie tej nocy, MUSIAŁO chyba przebić wszystkie poprzednie imprezy i imprezki. Puste butelki na podłodze. Ciuchy powywalane dosłownie wszędzie. Tu i tam leżący ludzie na podłodze i meblach i... zaraz, czy to jest otwarta już paczka prezerwatyw? Ciekawe, gdzie podziały się osoby używające tej nocy tegoż właśnie produktu.
To była jakaś masakra. Byłam w szoku.
Mijając przyjaciela Germana z dzieciństwa leżącego na podłodze poszłam do kuchni zjeść śniadanie.
Kiedy jadłam powoli rogalika do kuchni wszedł German. No nie! On znowu bez koszulki!
Patrzyłam podchodzi do mnie. Stanął za mną i poczułam jak jego klatka otarła się o tył mojej głowy.
- Czemu już wstałaś? Jeszcze jest wcześnie. - mruknął całując mój obojczyk i obejmując w tali.
- Wcześnie? A widziałeś jak wygląda dom? To znaczy, nie wiem jak góra, ale dół to koszmar. - odpowiedziałam i wzięłam łyk kawy.
- No to zaraz posprzątamy. - odpowiedział i usiadł naprzeciwko mnie.
Dalej mówił sennym i zmęczonym głosem.
- Ile z wczoraj pamiętasz. - zapytał znowu.
- Twoje rozbieranie pamiętam... mój pocałunek z Pablo również... - wyliczałam.
- Pocałunek? - przerwał ironicznym tonem.- Chyba POCAŁUNKI. Byliście na siebie tak napaleni, że...
- Ale coś zaszło między nami?! - zapytałam szybko przerażona.
- Nie, nie wiem... odtąd to już nic nie pamiętam.
- Cholera. - westchnęłam.
- Ale spoko. Wszyscy byli na kogoś napaleni. Ja na ciebie też. Z wzajemnością oczywiście.
Zamurowało mnie.
- Całowaliśmy się?
- Mhm.
- Bardzo?
- Mhm. Cokolwiek znaczy "bardzo".
- Doszło do czegoś?
- A skąd mam wiedzieć, wiesz że byłem pijany.
- Brawo Angie! - zawołałam
sama do siebie. - Brawo! Nawet nie wiesz czy z kimś spałaś! I z kim spałaś!
- Nie denerwuj się. I tak pamiętasz więcej ode mnie. - odparł mój szwagier pijąc wodę mineralną.
- Miałam w ogóle nic nie pić. Ale musiałeś mi zaproponować to wino!
- Ale co ja?!
- Gdyby nie ty to bym się wczoraj nie upiła! - trzepnęłam go w ramię.
- Okej, sorry! Nie myślałem, że się od razu upijesz. Ale wiem kto będzie znał szczegóły. - powiedział, a ja natychmiast podniosłam na niego wzrok.
- Santiago. - powiedziałam za niego i wyszłam do ogrodu poszukać chłopaka.
Leżał pod czereśnią i przykryty był grubym kożuchem.
Kiedy go obudziłam zerwał się na równe nogi jak wariat i stanął przed nami.
Był w samych bokserkach.
- Co jest?! - zawołał.
- Albo się ubierz albo wejdź do domu. - poleciłam mu i ruszyliśmy w stronę tarasu.
Kiedy weszliśmy do środka Santiago włożył na siebie dżinsy i zajrzał do lodówki.
- Ale żeście poszaleli. A Matías szczególnie. No i ty, Angie, wymiatałaś. Tu Pablo, tu German, to striptiz razem z Julią...
- C-co?!
- Coooo?!
Zawołaliśmy z Germanem, tyle że na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, a na mojej ogromne przerażenie.
- No... w sumie to nie wiem jak to do końca było, bo ja wróciłem z kuchni jak ty sukienkę ściągałaś, ale potem do mnie kumpel zadzwonił i musiałem wyjść...
- Dzwonił do ciebie kumpel? - zapytał German przerywając mu. - W środku nocy?
- No tak. Bo ogólnie to on mieszka w Niemczech. No, a wiesz, tam są popieprzone te godziny...
- To nieistotne. Czy tu jest monitoring? - zapytałam patrząc niepewnie na mojego szwagra.
- Nie. - odparł krótko. - Więc niestety nie mogę tego obejrzeć jeszcze raz.
Z moich ust wydobył się dźwięk ulgi. Na szczęście nikt tego nie zobaczy. I nikt tego nie pamięta.
W końcu obudził się Pablo. Staliśmy w kuchni i wypytywaliśmy się nawzajem co pamiętamy z tej nocy, kiedy przyszedł German.
Poprosił o wyjście mojego przyjaciela i zostaliśmy sami.
- Coś między wami zaszło? - zapytał mnie z poważną miną.
- Nie. Tak. Nie wiem. - mówiłam - A nawet jeśli to to nie jest twoja sprawa. - odpowiedziałam mu i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za przedramię i wrócił spowrotem.
- Chyba jednak moja.
- Chyba jednak nie.
- Spałaś z nim?
- Co to w ogóle za pytanie?! A nawet jeśli, to to nie powinno cię obchodzić. Przypominam, że zgodziłeś się na luźny układ bez zobowiązań. - uświadomiłam mu wyrywając ramie z uścisku.
- Tak? A kto się oburzał o Vanessę?
- Ale ty masz narzeczoną.
- Ty chyba też niedługo będziesz miała narzeczonego, co? - zapytał ironicznie i złośliwie.
- Jeśli już będę miała to tylko po to, żeby ślub mieć za pretekst do wyprowadzki od ciebie. - uśmiechnęłam się złośliwie.
- Teoretycznie to tu jeszcze nie mieszkasz. - przypomniał, a na jego twarzy pojawił się wredny uśmieszek.
Burknęłam coś w jego stronę i wyszłam szybkim krokiem do ogrodu.
Usiadłam na huśtawce ogrodowej i przymknęłam oczy. Zaczęłam bezwiednie próbować przypomnieć sobie ostatnią noc. Bezskutecznie. Przypominał mi się tylko Gregorio i Olga oraz salsa w ich wykonaniu na stole. I chyba Jade, która w pewnym momencie uwiesiła się na Germanie i jakis czas się "miziali". Dość sporo mi się przypomniało, jak na kilka minut rozmyślania.
Usiadłam do stołów, przy których siedzieli wczoraj i dziś goście. Złapałam jakiś wielki półmisek z jakimiś kanapkami i zaczęłam je jeść, gdyż ponownie zgłodniałam.
Zajadając kanapki patrzyłam jak goście wczorejszego przyjęcia wygrzebują się z grządek Olgi, spod stołów, hamaku, tujek i innych dziwnych miejsc.
Jedni mieli potargane włosy i w nieładzie koszule, krawaty i spodnie, a inni lub inne zataczali się, opierali o drzewa i mieli na przykład na sobie dwa różne buty. Albo nieswoje marynarki lub krawaty.
Zza krzewów rosnących za moimi plecami wyszedł nagle Betó.
Miał potargane włosy (co nie było specjalną nowością) przekrzywione okulary i krawat mu zwisał na plecach, a obejmował po swoich obu stronach dwie piekne kobiety. Jedną brunetkę, a drugą blondynkę.
- Brunetki, blondynki! Ja wszystkie was dziewczynki całooooować chcęęęę! - zawołał tekst tak znanej piosenki i ruszył w stronę domu. Co dziwne szedł w miarę prosto. Może to zasługa tych kobiet?
Poszłam do kuchni, a tam skacowana Olga szykowała obiado-kolację.
- Powiedz mi Angie, czy ja na prawdę robiłam te wszystkie dziwne rzeczy? - zapytała, kiedy weszłam do jej królestwa.
- Nie wiem. Nie pamiętam wszystkiego. Jedyne co to twój taniec na stole z Gregorio
- Co?! Nigdy więcej alkoholu do ust nie wezmę! - wykrzyknęła i skierowała się do spiżarni.
Do wieczora ani razu nie odezwałam się do Germana. Na szczęście pod wieczór wróciły dzieciaki. Dom był z grubsza ogarnięty (czego nie możnabyło stwierdzić po ogrodzie) więc spokojnie zjedliśmy kolację.
Priscilla przez cały dzień nie odezwała się ani do mnie, ani do naszej młodzieży, ani do swojego narzeczonego. Śmiertelnie obrażona.
- Angie, czyli wprowadzasz się do nas? - zapytała Violetta, kiedy rozmawiałyśmy u niej w pokoju po posiłku.
- Nie wiem Violu. Po tym co twój tata mi dziś powiedział, to... ale w sumie masz rację. Jutro rano już będę tu mieszkać.
Uśmiechnęłam się do niej, życzyłam dobrej nocy i po zejściu na parter zabrałam swoją torebkę i wyszłam.
Kiedy tylko weszłam do domu poszłam do łazienki, zrzuciłam z siebie ciuchy i wzięłam zimny prysznic. Uwielbiam się myć w chłodnej wodzie.
Kiedy byłam gotowa nałożyłam piżamę, rzuciłam się na kanapę w salonie i odpłynęłam.
Rano obudziłam się w doskonałym humorze.
Szybko się spakowałam, zakręciłam wodę, wyłączyłam telewizor od prądu i po wykonaniu innych czynności charakterystycznych dla wyprowadzania się zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam spacerkiem do domu mojego szwagra. Nawet spotkałam Pablo. Szedł w stronę, z której nadchodziłam z bukietem kwiatów w dłoni.
- Hej Pablo. - przywitałam go.
- Dla najpiękniejszej na tamtej imprezie. - uśmiechnął się i wręczył mi kwiatki.
- Dziękuję. - odparłam, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. - Nie musiałeś.
- Musiałem. Bo byłaś na tym przyjęciu najpiękniejsza. Z resztą zawsze jesteś. Gdzie idziesz tak obładowana?
- Przeprowadzka spowrotem do domu Castillo. - odpowiedziałam, a on sięgnął po moje dwie walizki.
- Za niedługo będziesz się nazywać tak jak twój szwagier. - niby-zażartował mój przyjaciel.
- Nie, jeśli nie wezmę z którymś z Castillo ślub. German ma narzeczoną, Santiago jest tylko kumplem, a Violetta nie ma brata. - dopowiedziałam.
- Ha. Ha. A skąd wiesz? Może jeszcze German zerwie z Pris...
- Prędzej zrobią tego brata Violetcie. - odpowiedziałam zrezygnowana i przyspieszyłam kroku.
Kiedy po pożegnaniu się z przyjacielem weszłam do domu akurat domownicy jedli niedzielne śniadanie.
- Dzień dobry! - zawołałam.
- O, Angie! Zostaw te walizki, za chwilę ci je wniosę, a teraz siadaj i zajadaj. To nakrycie między dziewczynkami to dla ciebie. Specialnie ci zostawiły. - zawołał mój szwagier i wskazał miejsce obok Violi i Ludmiły.
Śniadanie było pyszne.
Wszyscy się uśmiechali i głośnk rozmawiali.
German wydawał się być spokojny. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to tylko pozory.
○●○●○●○●○●●○●○●○●○●○●○●○●○
Jakaś masakra. Rozdział miał być dawno temu, ale nie chciało mnie zalogować na na moje konto! A kiedy zmieniłam hasło (bo myślałam, że po prostu złe wpisuję) to też nic nie dawało. Dopiero teraz przestało się lagować i jestem w stanie dodać post.
Super długi nie jest. Ale tak naprawdę od napisania ani razu go nie tknęłam czekając, aż mnie zaloguje. W poniedziałek nowy rozdział, jak będzie 6 komow (terwz całkiem serio) wgl to jak pierwsze dni szkoły?
Całuję,
~ Kasiula ;)
Głowa trochę bolała, a w brzuchu miała bardzo dziwne uczucie. Widać łączenie mojito i tych babeczek to nie był dobry pomysł. Chwyciła jakąś koszulę leżącą na kanapie i zarzuciła na siebie.
Powąchała ją. Pachniała jej najlepszym przyjacielem.
Din, don, din, don - usłyszała i szurając stopami ruszyła do drzwi.
Otworzyła drzwi - w drzwiach stała Violetta.
- No cześć. - uśmiechnęła się nastolatka.
- Miałaś być u Tomása. - odparła szybko z nutą niezadowolenia.
- A ty kazałaś mi przyjść przed 12:00. Jest za piętnaście. - przypomniała brunetka podpierając się pod boki. - Mogę wejść?
- Jasn... - mruknęła niezrozumiale Angeles i wpuściła swoją siostrzenicę.
- Nieźle pobalowaliście. - stwierdziła Violetta. - Widzę, że ty też.
- Bez przesady.
- Masz kaca. - bardziej stwierdziła niż zapytała dziewczyna.
- Może. W sumie to nie wiem. Ale trochę kiepsko się czuję. - stwierdziła po namyśle Angie.
- Graliście w butelkę?! - zapytała oburzona Viola. - I to rozb...
- Tak, tak możliwe że przesadziliśmy. - przerwałam jej lekko zirytowana jej zachowaniem. Nagle taka święta się zrobiła.
- Słuchaj. Towarzystwo się jeszcze nie rozeszło. Eeem...
- Pamietasz wszystko? - zapytała przerywając mi.
- Kojarzę co się działo, do momentu w którym całowałam się z Pablo. Ale cos mi w głowie świta jakby... Gregorio tańczył czaczę na stole w ogrodzie... Wiesz, muszę zebrać towarzystwo z ogordu i domu, więc chyba najlepiej będzie jak gdzieś wyjdziesz z dziewczynami. - zasugerowałam.
- No okej. Tylko wezmę torebkę z góry, bo nie mam kasy, wzięłam tylko telefon więc...
- Dobra. - przerwałam. - Ile potrzebujesz na to kino?
- Yym, no wiesz... dyszka na dojazd, dyszka na popcorn, dyszka na napój i dyszka na bilet, więc...
Wyciagnęłam z torebki wiszącej obok drzwi portfel i dałam jej tyle ile potrzebowała.
- ...i dycha na bilet. I weźcie sie gdzieś poszwendajcie, co? Jakaś galeria, miasto, park? Masz tu kasę - powiedziałam. - Na jakieś lody czy coś. I nie chcę cię widzieć przed do 16:00, okej? - zapytałam podając jej kolejny banknot. - Trzeba ogarnąć ten bajzel.
- Okej. Dzięki. - pocałowała mnie w policzek i wyszła zamykając za sobą drzwi.
Odwróciłam się przodem do salonu i cieszę się, że nie wpuściłam nastolatki dalej.
Tam panował totalny syf. To co działo sie tej nocy, MUSIAŁO chyba przebić wszystkie poprzednie imprezy i imprezki. Puste butelki na podłodze. Ciuchy powywalane dosłownie wszędzie. Tu i tam leżący ludzie na podłodze i meblach i... zaraz, czy to jest otwarta już paczka prezerwatyw? Ciekawe, gdzie podziały się osoby używające tej nocy tegoż właśnie produktu.
To była jakaś masakra. Byłam w szoku.
Mijając przyjaciela Germana z dzieciństwa leżącego na podłodze poszłam do kuchni zjeść śniadanie.
Kiedy jadłam powoli rogalika do kuchni wszedł German. No nie! On znowu bez koszulki!
Patrzyłam podchodzi do mnie. Stanął za mną i poczułam jak jego klatka otarła się o tył mojej głowy.
- Czemu już wstałaś? Jeszcze jest wcześnie. - mruknął całując mój obojczyk i obejmując w tali.
- Wcześnie? A widziałeś jak wygląda dom? To znaczy, nie wiem jak góra, ale dół to koszmar. - odpowiedziałam i wzięłam łyk kawy.
- No to zaraz posprzątamy. - odpowiedział i usiadł naprzeciwko mnie.
Dalej mówił sennym i zmęczonym głosem.
- Ile z wczoraj pamiętasz. - zapytał znowu.
- Twoje rozbieranie pamiętam... mój pocałunek z Pablo również... - wyliczałam.
- Pocałunek? - przerwał ironicznym tonem.- Chyba POCAŁUNKI. Byliście na siebie tak napaleni, że...
- Ale coś zaszło między nami?! - zapytałam szybko przerażona.
- Nie, nie wiem... odtąd to już nic nie pamiętam.
- Cholera. - westchnęłam.
- Ale spoko. Wszyscy byli na kogoś napaleni. Ja na ciebie też. Z wzajemnością oczywiście.
Zamurowało mnie.
- Całowaliśmy się?
- Mhm.
- Bardzo?
- Mhm. Cokolwiek znaczy "bardzo".
- Doszło do czegoś?
- A skąd mam wiedzieć, wiesz że byłem pijany.
- Brawo Angie! - zawołałam
sama do siebie. - Brawo! Nawet nie wiesz czy z kimś spałaś! I z kim spałaś!
- Nie denerwuj się. I tak pamiętasz więcej ode mnie. - odparł mój szwagier pijąc wodę mineralną.
- Miałam w ogóle nic nie pić. Ale musiałeś mi zaproponować to wino!
- Ale co ja?!
- Gdyby nie ty to bym się wczoraj nie upiła! - trzepnęłam go w ramię.
- Okej, sorry! Nie myślałem, że się od razu upijesz. Ale wiem kto będzie znał szczegóły. - powiedział, a ja natychmiast podniosłam na niego wzrok.
- Santiago. - powiedziałam za niego i wyszłam do ogrodu poszukać chłopaka.
Leżał pod czereśnią i przykryty był grubym kożuchem.
Kiedy go obudziłam zerwał się na równe nogi jak wariat i stanął przed nami.
Był w samych bokserkach.
- Co jest?! - zawołał.
- Albo się ubierz albo wejdź do domu. - poleciłam mu i ruszyliśmy w stronę tarasu.
Kiedy weszliśmy do środka Santiago włożył na siebie dżinsy i zajrzał do lodówki.
- Ale żeście poszaleli. A Matías szczególnie. No i ty, Angie, wymiatałaś. Tu Pablo, tu German, to striptiz razem z Julią...
- C-co?!
- Coooo?!
Zawołaliśmy z Germanem, tyle że na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, a na mojej ogromne przerażenie.
- No... w sumie to nie wiem jak to do końca było, bo ja wróciłem z kuchni jak ty sukienkę ściągałaś, ale potem do mnie kumpel zadzwonił i musiałem wyjść...
- Dzwonił do ciebie kumpel? - zapytał German przerywając mu. - W środku nocy?
- No tak. Bo ogólnie to on mieszka w Niemczech. No, a wiesz, tam są popieprzone te godziny...
- To nieistotne. Czy tu jest monitoring? - zapytałam patrząc niepewnie na mojego szwagra.
- Nie. - odparł krótko. - Więc niestety nie mogę tego obejrzeć jeszcze raz.
Z moich ust wydobył się dźwięk ulgi. Na szczęście nikt tego nie zobaczy. I nikt tego nie pamięta.
W końcu obudził się Pablo. Staliśmy w kuchni i wypytywaliśmy się nawzajem co pamiętamy z tej nocy, kiedy przyszedł German.
Poprosił o wyjście mojego przyjaciela i zostaliśmy sami.
- Coś między wami zaszło? - zapytał mnie z poważną miną.
- Nie. Tak. Nie wiem. - mówiłam - A nawet jeśli to to nie jest twoja sprawa. - odpowiedziałam mu i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za przedramię i wrócił spowrotem.
- Chyba jednak moja.
- Chyba jednak nie.
- Spałaś z nim?
- Co to w ogóle za pytanie?! A nawet jeśli, to to nie powinno cię obchodzić. Przypominam, że zgodziłeś się na luźny układ bez zobowiązań. - uświadomiłam mu wyrywając ramie z uścisku.
- Tak? A kto się oburzał o Vanessę?
- Ale ty masz narzeczoną.
- Ty chyba też niedługo będziesz miała narzeczonego, co? - zapytał ironicznie i złośliwie.
- Jeśli już będę miała to tylko po to, żeby ślub mieć za pretekst do wyprowadzki od ciebie. - uśmiechnęłam się złośliwie.
- Teoretycznie to tu jeszcze nie mieszkasz. - przypomniał, a na jego twarzy pojawił się wredny uśmieszek.
Burknęłam coś w jego stronę i wyszłam szybkim krokiem do ogrodu.
Usiadłam na huśtawce ogrodowej i przymknęłam oczy. Zaczęłam bezwiednie próbować przypomnieć sobie ostatnią noc. Bezskutecznie. Przypominał mi się tylko Gregorio i Olga oraz salsa w ich wykonaniu na stole. I chyba Jade, która w pewnym momencie uwiesiła się na Germanie i jakis czas się "miziali". Dość sporo mi się przypomniało, jak na kilka minut rozmyślania.
Usiadłam do stołów, przy których siedzieli wczoraj i dziś goście. Złapałam jakiś wielki półmisek z jakimiś kanapkami i zaczęłam je jeść, gdyż ponownie zgłodniałam.
Zajadając kanapki patrzyłam jak goście wczorejszego przyjęcia wygrzebują się z grządek Olgi, spod stołów, hamaku, tujek i innych dziwnych miejsc.
Jedni mieli potargane włosy i w nieładzie koszule, krawaty i spodnie, a inni lub inne zataczali się, opierali o drzewa i mieli na przykład na sobie dwa różne buty. Albo nieswoje marynarki lub krawaty.
Zza krzewów rosnących za moimi plecami wyszedł nagle Betó.
Miał potargane włosy (co nie było specjalną nowością) przekrzywione okulary i krawat mu zwisał na plecach, a obejmował po swoich obu stronach dwie piekne kobiety. Jedną brunetkę, a drugą blondynkę.
- Brunetki, blondynki! Ja wszystkie was dziewczynki całooooować chcęęęę! - zawołał tekst tak znanej piosenki i ruszył w stronę domu. Co dziwne szedł w miarę prosto. Może to zasługa tych kobiet?
Poszłam do kuchni, a tam skacowana Olga szykowała obiado-kolację.
- Powiedz mi Angie, czy ja na prawdę robiłam te wszystkie dziwne rzeczy? - zapytała, kiedy weszłam do jej królestwa.
- Nie wiem. Nie pamiętam wszystkiego. Jedyne co to twój taniec na stole z Gregorio
- Co?! Nigdy więcej alkoholu do ust nie wezmę! - wykrzyknęła i skierowała się do spiżarni.
Do wieczora ani razu nie odezwałam się do Germana. Na szczęście pod wieczór wróciły dzieciaki. Dom był z grubsza ogarnięty (czego nie możnabyło stwierdzić po ogrodzie) więc spokojnie zjedliśmy kolację.
Priscilla przez cały dzień nie odezwała się ani do mnie, ani do naszej młodzieży, ani do swojego narzeczonego. Śmiertelnie obrażona.
- Angie, czyli wprowadzasz się do nas? - zapytała Violetta, kiedy rozmawiałyśmy u niej w pokoju po posiłku.
- Nie wiem Violu. Po tym co twój tata mi dziś powiedział, to... ale w sumie masz rację. Jutro rano już będę tu mieszkać.
Uśmiechnęłam się do niej, życzyłam dobrej nocy i po zejściu na parter zabrałam swoją torebkę i wyszłam.
Kiedy tylko weszłam do domu poszłam do łazienki, zrzuciłam z siebie ciuchy i wzięłam zimny prysznic. Uwielbiam się myć w chłodnej wodzie.
Kiedy byłam gotowa nałożyłam piżamę, rzuciłam się na kanapę w salonie i odpłynęłam.
Rano obudziłam się w doskonałym humorze.
Szybko się spakowałam, zakręciłam wodę, wyłączyłam telewizor od prądu i po wykonaniu innych czynności charakterystycznych dla wyprowadzania się zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam spacerkiem do domu mojego szwagra. Nawet spotkałam Pablo. Szedł w stronę, z której nadchodziłam z bukietem kwiatów w dłoni.
- Hej Pablo. - przywitałam go.
- Dla najpiękniejszej na tamtej imprezie. - uśmiechnął się i wręczył mi kwiatki.
- Dziękuję. - odparłam, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. - Nie musiałeś.
- Musiałem. Bo byłaś na tym przyjęciu najpiękniejsza. Z resztą zawsze jesteś. Gdzie idziesz tak obładowana?
- Przeprowadzka spowrotem do domu Castillo. - odpowiedziałam, a on sięgnął po moje dwie walizki.
- Za niedługo będziesz się nazywać tak jak twój szwagier. - niby-zażartował mój przyjaciel.
- Nie, jeśli nie wezmę z którymś z Castillo ślub. German ma narzeczoną, Santiago jest tylko kumplem, a Violetta nie ma brata. - dopowiedziałam.
- Ha. Ha. A skąd wiesz? Może jeszcze German zerwie z Pris...
- Prędzej zrobią tego brata Violetcie. - odpowiedziałam zrezygnowana i przyspieszyłam kroku.
Kiedy po pożegnaniu się z przyjacielem weszłam do domu akurat domownicy jedli niedzielne śniadanie.
- Dzień dobry! - zawołałam.
- O, Angie! Zostaw te walizki, za chwilę ci je wniosę, a teraz siadaj i zajadaj. To nakrycie między dziewczynkami to dla ciebie. Specialnie ci zostawiły. - zawołał mój szwagier i wskazał miejsce obok Violi i Ludmiły.
Śniadanie było pyszne.
Wszyscy się uśmiechali i głośnk rozmawiali.
German wydawał się być spokojny. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to tylko pozory.
○●○●○●○●○●●○●○●○●○●○●○●○●○
Jakaś masakra. Rozdział miał być dawno temu, ale nie chciało mnie zalogować na na moje konto! A kiedy zmieniłam hasło (bo myślałam, że po prostu złe wpisuję) to też nic nie dawało. Dopiero teraz przestało się lagować i jestem w stanie dodać post.
Super długi nie jest. Ale tak naprawdę od napisania ani razu go nie tknęłam czekając, aż mnie zaloguje. W poniedziałek nowy rozdział, jak będzie 6 komow (terwz całkiem serio) wgl to jak pierwsze dni szkoły?
Całuję,
~ Kasiula ;)
No nareszcie jest!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak długo na to czekałam.
Paczka po prezerwatywach... pewnie należała do Germana. Angie i striptiz? No to melanż naprawde musiał byc interesujący. I oczywiście nie mogło zabraknąć Violi. Angie powinna zrobić poradnik "Jak pozbyć się dziecka" " Masz tu kochanie kilka stówek i zajmij się sobą
Czekam na szybki next
No wiesz... coś trzeba było zrobić z nią zrobić. Nie mogła przecież oglądać swojego ojca i ciotki w TAKIM stanie 😂 dzięki za kom
UsuńCudny rozdział. Angie i German nie mogę wytrzymać jednego rozdzialu bez żadnej sprzeczki, widzę. A Pablito jakie starania, kwiatuszki dla Angeles, no, no, dzieje się widzę. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Pewnie gdyby German miał w domu ten monitoring to by sobie gdzieś to zapisał i każdego dnia oglądałby jak Angie po pijaku robi striptiz ( Ja jestem normalna) Mam nadzieje na szybki next
OdpowiedzUsuńNo... to by było ciekawe. Ale kto powiedział, że Germi mówi prawdę 😂 dzięki za kom i cieszę się, że Ci sie podobało
UsuńWreszcie jest rozdział!
OdpowiedzUsuńBłagam cię nie pchaj jej w ramiona Pabla, bo nie wyrobie... Ona ma romansować z Germim, a nie z Pablitem, bo to tylko bififi
Czekam na next
Noo, spoko. Pablo to tylko bififi - lizanie bez konsekwencji itd. Tak samo jak z Germim ;P
UsuńDzieki za komentarz, rozdział niedługo ;)
Fajny blog, czekam na next.
OdpowiedzUsuńI zapraszam do mnie