Rozdziała 49 (no wreszcie dobili te kilka komów!)
Wszedł do kuchni, gdzie już od dawna krzątała się jego gosposia.
- Witam Olgo. - przywitał się.
- A witam panie Germanie! - zawołała gosposia.
- Gdzie Angie? - zapytał dalej stojąc w drzwiach.
- A wypiła kawę i poleciała do szpitala. - wskazała na stół, na którym stała pusta filiżanka po kawie.
Wzrok pana domu powędrował z tym samym kierunku i zatrzymał na właśnie tej filiżance.
- Nic nie jadła? - zapytał biorąc ją do ręki i wstawiając do zlewu.
- Nic. Bo co? - zapytała podpierając się pod boki.
- To nie zdrowo! Jak ją tak mogła pani wypuścić bez...
- Trzeba było wstać wcześniej i wmusić w nią to śniadanie. Ja się z nią nie będę bić ani kłócić! - podniosła głos gosposia. - Proszę bardzo. - postawiła na stole filiżankę pełną kawy przeznaczoną dla inżyniera i wyszła szybkim krokiem.
Usiadł i zaczął powoli sączyć kawę.
Ech... gdybyś wstał wcześniej, to może byś ją spotkał przed wyjściem - pomyślał brunet.
Zawaliłeś po prostu.
Po co go waliłeś po tej mordzie? Co?
Po co ci to b...
- I po co ci to było? - to pytanie wyrwało go z przemyśleń, a jego wzrok skierował się na jego kuzyna.
Stał w drzwiach kuchennych oparty o framugę.
- Po co? - jeszcze raz zapytał.
- Po nic, okej?! - podniósł głos German. - Zawaliłem, tak?! To chciałeś powiedzieć?!
- Nie. Chciałem powiedzieć "A nie mówiłem?". Bo mówiłem. Kiedy tak strasznie narzekałeś na tego Pablo. Mówiłem żebyś go olał, bo będzie z tego nieszczęście, tak? Mówiłem? Ramallo też mówił. I co?
- No i zawaliłem. - odpowiedział i wyszedł na zewnątrz przez kuchenne drzwi trzaskając nimi.
***
- I jak się czujesz? - zapytałam siedząc obok niego na sali szpitalnej.
Pablo wyglądał coraz lepiej. Nie był już taki blady, jego oczy nie były podkrążone, a głowa miała się coraz lepiej.
- No tak jak widzisz. Coraz lepiej. - uśmiechnął się do mnie.
- Moja mama ma zamiar tu przyjechać. Już we wtorek. Póki jesteś jeszcze w szpitalu. - poinformowałam go o planach mojej rodzicielki.
- Ale po co? - zapytał.
- Bo chce cię w tu odwiedzić. Zobaczyć w jakim jesteś stanie i tak dalej. - odparłam.
- Ech... albo mieć powód żeby tu przyjechać i cię skontrolować. Czy przypadkiem nie sypiasz z Germanem, czy są szanse na nasz związek i czy jeszcze nie zajechałaś się pracą. - odpowiedział zrezygnowany.
Było z tym trochę prawdy. Ale wtedy się tym nie przejmowałam. Cieszyłam się, że Pablo nie ma amnezji, ani jakiegoś krwiaka.
W poniedziałek już wychodzi ze szpitala.
Wróciłam do domu i postanowiłam porozmawiać z moim szwagrem.
Miałam ochotę wybaczyć mu te cholerne pobicie... więc skierowałam się do jego gabinetu.
- German? - odezwałam się wchodząc.
- Tak, Angie? Chcesz porozmawiać? Już, już! - zawołał i zaczął szybko składać wszystkie papiery.
Usiadłam na krześle naprzeciw niego.
- Angie... to co mu zrobiłem to był błąd, wiem. Nie mam pojęcia czemu to zrobiłem. Coś mnie poniosło chyba i...
- Okej. - przerwałam mu. - Nie ma sprawy. Takie rzeczy się zdarzają, a ja nie mam już do ciebie żalu. - uśmiechnęłam się głaszcząc go po dłoni.
- Aha. Słuchaj. Mogę mieć do ciebie jedną sprawę? - zapytałem po chwili ciszy.
- Do mnie? - zapytała blondynka.
- Tak, bo... chodzi o to... że...
- No mów. - ponagliła mnie.
-BomuszęzmusićPrisabyspędzałazemnąwięcejczasu,więcjesttakijedenpomysł... - mówiłem na jednym wdechu, aby mieć to już za sobą.
- Ale wolniej! Bo ja nie rozumiem o co ci chodzi. - przerwała mi.
- Ech... Muszę coś zrobić, żeby Pris zrobiła się zazdrosna. Więc był pomysł, żebym założył konto na portalu randkowym; żeby Priscilla "niechcący" zdobyła mój login i hasło i mogła obserwować jak mnie ktoś podrywa i tak dalej. - powiedziałem w końcu.
- Nie możesz po prostu założyć dwóch kont i pisać z jednego do drugiego? - zapytała.
- Nie, bo ja nie umiem pisać jak kobieta... Musisz mi pomóc, noo... - mówiłem.
Byłem pewien, że się nie zgodzi. Aż tu nagle...
- Okej. Ale... tylko ten jeden raz. - ostrzegła.
- Angie, dziękuję aniele! - wykrzyknąłem i ucałowałem jej dłonie.
- Dobra już... - uspokoiła mnie. - Otwieraj jakiś portal społecznościowy czy coś...
I każde z nas założyło sobie konto.
Może było to głupawe i dziecinne, ale nie było innego sposobu na zwrócenie na siebie jej uwagi. Moja narzeczona już nawet nie suszyła mi głowy o ilość czasu jaką spędzałem z Angie, bo nie zauważała tego jak często przesiadujemy razem w gabinecie spędzając czas na rozmowach. Wychodziła wcześnie rano i wracała późnym wieczorem, kiedy wszyscy już spali. Nie sposob było z nią porozmawiać, czy chociaż powiedzieć jej "Cześć"
Kiedy opowiedziałem mojemu przyjacielowi o moim pomyśle z portalem i fikcyjną kochanką, wyśmiał mnie.
- To żart tak? - zapytał wycierając oczy za okularami, kiedy skończył mnie wyśmiewać.
- Nie? Z takich rzeczy się nie żartuje. - powiadomiłem go.
- Dobrze wiesz, że nigdy nie załapałem twojego poczucia humoru. Ale powiedz mi: dlaczego?
- Bo nie miałem kogo o to poprosić. - przyznałem się, co nie do końca było prawdą.
- Mogłeś mnie poprosić. - odparł bawiąc się malutkim modelem zwykle stojącym na moim biurku i wykonanym na wzór mojego auta.
- Mogłeś mi powiedzieć, że mogę na ciebie liczyć kilka godzin temu. A nie uganiać się za tą twoją Margaret. - odparłem. - Idź już do domu. Późno jest. - wygoniłem go uprzejmie i odprowadziłem do drzwi.
Było późno. Moja córka, ciotka, gosposia, Federico, Ludmiła i mój kuzyn już dawno spali, a ja siedziałem w gabinecie, kiedy odezwał się mój telefon.
Angie? Napisała?

Ale jak to?! Już mnie nie lubi? Czy to może sarkazm?

Jejuuu, znowu ta Pris? Kiedy ona skończy mi ją cały czas wypominać?!

Poćwiczyć? Ja jej napiszę wszystko co niej myślę...

Ale ona chyba i tak sobie z tego robi jaja...

Ocho... widzę, że wkroczyłem na grząski grunt...

No ileż można odpisywać na smsa...?
Halo, Angie... Albo mnie ignoruje, albo...
Ona? Ignoruje? Teraz nic złego...

Dobra, idę do niej bo to jest podejrzane...
Odłożyłem telefon na biurko i ruszyłem po schodach do jej pokoju.
Zapukałem i po cichu wszedłem do pokoju. Moja szwagierka leżała na łóżku w ubraniach i z zapaloną lampką przy łóżku.
Przykryłem ją narzutą, ucałowałem w policzek i po zgaszeniu światła wyszedłem z jej pokoju.
Kiedy rano spotkaliśmy się w kuchni Angie promieniała. Była uśmiechnięta i już siedziała przy stole popijąc kawę od Olgi.
- Witam! - zawołałem uśmiehnięty.
- Dzień dobry, panie Germanie! Kawka dla pana. - zawołała gosposia stawiając przede mną filiżanke na spodku.
- Witam. - powtórzyłem patrząc na blondynkę i siadajac obok niej.
- O, cześć... - odpowiedziała wyrwana z zamyślenia.
Kiedy Olga wyszła do spiżarni zacząłem niewygodny temat:
- Czemu nie odpisałaś?
- Bateria mi padła. - odparła krótko.
- I nie miałaś ładowarki?
- Byłam wykończona, wybacz.
- Ech... albo po prostu miałaś w dupie to czy czekam piętnaście minut na jakąś odpowiedź z twojej strony.
- German, nie dzisiaj, co? - zmarszczyła lekko czoło w rezygnacji.
- To kiedy? Czemu my nie potrafimy szczerze rozmawiać? Co?
- Wczoraj rozmawialiśmy szczerze.
- No, bardzo! Szkoda tylko, że uchyliłaś sie od odpowiedzi na moje ostatnie pytanie. - mówiłem nerwowo.
- Dobra. Skończmy już. Kiedy wraca twoja narzeczona? - zmieniła temat.
Dobrze, bo też nie miałem siły na kłótnie.
- Dziś po południu. - odpowiedziałem dopijając kawę.
- Okej. To tak jak ustaliliśmy: "zwabiasz" ją do gabinetu i zostawiasz "bo musisz na chwile skoczyć do kuchni" zostawiając login i hasło na kartce, na biurku. I ja do ciebie piszę. Tak?
- Tak. - potwierdziłem.
Musiało wypaść wszystko idealnie, żeby Priscilla nie zrozumiała, że to ściema.
Moja szwagierka poszła do Studio, a ja dziś zostałem popracować w domu.
Kiedy dziś wieczorem wróciłam ze Studio, narzeczona mojego szwagra wróciła już do domu. Właśnie opieprzała o coś Olgę (znając życie bez podstawnie), kiedy German ją sciągnął do gabinetu.
Chwilę rozmawiali, aż mój szwagier wyszedł do kuchni patrząc na mnie i puszczając mi oczko, gdy ja siedziałam na kanapie.
Kątem oka widziałam prze otwarte boczne drzwi jego gabinetu, jak dłoń Pris sięga po kartkę i chowa ją do tylnej kieszeni spodni.
Wieczorem godzinę później siedziałam na tarasie i pisałam z Germanem całkowite głupoty. Pisaliśmy, że się sobie podobamy, że fajnie byłoby się spotkać gdzieś na mieście...
Już nawet mnie przestała denerwować ta blondi. Nauczyłam się patrzyć na nią z pogardą i spać w tym domu z świadomością, że właśnie teraz dwa pokoje dalej tamta na przykład... namawia go na seks.
Kiedyś mnie to nieszczęśliwe zakochanie wykończy. No, ale cóż...
Na razie dokończę z nim tę "rozmowę"...
- Witam Olgo. - przywitał się.
- A witam panie Germanie! - zawołała gosposia.
- Gdzie Angie? - zapytał dalej stojąc w drzwiach.
- A wypiła kawę i poleciała do szpitala. - wskazała na stół, na którym stała pusta filiżanka po kawie.
Wzrok pana domu powędrował z tym samym kierunku i zatrzymał na właśnie tej filiżance.
- Nic nie jadła? - zapytał biorąc ją do ręki i wstawiając do zlewu.
- Nic. Bo co? - zapytała podpierając się pod boki.
- To nie zdrowo! Jak ją tak mogła pani wypuścić bez...
- Trzeba było wstać wcześniej i wmusić w nią to śniadanie. Ja się z nią nie będę bić ani kłócić! - podniosła głos gosposia. - Proszę bardzo. - postawiła na stole filiżankę pełną kawy przeznaczoną dla inżyniera i wyszła szybkim krokiem.
Usiadł i zaczął powoli sączyć kawę.
Ech... gdybyś wstał wcześniej, to może byś ją spotkał przed wyjściem - pomyślał brunet.
Zawaliłeś po prostu.
Po co go waliłeś po tej mordzie? Co?
Po co ci to b...
- I po co ci to było? - to pytanie wyrwało go z przemyśleń, a jego wzrok skierował się na jego kuzyna.
Stał w drzwiach kuchennych oparty o framugę.
- Po co? - jeszcze raz zapytał.
- Po nic, okej?! - podniósł głos German. - Zawaliłem, tak?! To chciałeś powiedzieć?!
- Nie. Chciałem powiedzieć "A nie mówiłem?". Bo mówiłem. Kiedy tak strasznie narzekałeś na tego Pablo. Mówiłem żebyś go olał, bo będzie z tego nieszczęście, tak? Mówiłem? Ramallo też mówił. I co?
- No i zawaliłem. - odpowiedział i wyszedł na zewnątrz przez kuchenne drzwi trzaskając nimi.
***
- I jak się czujesz? - zapytałam siedząc obok niego na sali szpitalnej.
Pablo wyglądał coraz lepiej. Nie był już taki blady, jego oczy nie były podkrążone, a głowa miała się coraz lepiej.
- No tak jak widzisz. Coraz lepiej. - uśmiechnął się do mnie.
- Moja mama ma zamiar tu przyjechać. Już we wtorek. Póki jesteś jeszcze w szpitalu. - poinformowałam go o planach mojej rodzicielki.
- Ale po co? - zapytał.
- Bo chce cię w tu odwiedzić. Zobaczyć w jakim jesteś stanie i tak dalej. - odparłam.
- Ech... albo mieć powód żeby tu przyjechać i cię skontrolować. Czy przypadkiem nie sypiasz z Germanem, czy są szanse na nasz związek i czy jeszcze nie zajechałaś się pracą. - odpowiedział zrezygnowany.
Było z tym trochę prawdy. Ale wtedy się tym nie przejmowałam. Cieszyłam się, że Pablo nie ma amnezji, ani jakiegoś krwiaka.
W poniedziałek już wychodzi ze szpitala.
Wróciłam do domu i postanowiłam porozmawiać z moim szwagrem.
Miałam ochotę wybaczyć mu te cholerne pobicie... więc skierowałam się do jego gabinetu.
- German? - odezwałam się wchodząc.
- Tak, Angie? Chcesz porozmawiać? Już, już! - zawołał i zaczął szybko składać wszystkie papiery.
Usiadłam na krześle naprzeciw niego.
- Angie... to co mu zrobiłem to był błąd, wiem. Nie mam pojęcia czemu to zrobiłem. Coś mnie poniosło chyba i...
- Okej. - przerwałam mu. - Nie ma sprawy. Takie rzeczy się zdarzają, a ja nie mam już do ciebie żalu. - uśmiechnęłam się głaszcząc go po dłoni.
- Aha. Słuchaj. Mogę mieć do ciebie jedną sprawę? - zapytałem po chwili ciszy.
- Do mnie? - zapytała blondynka.
- Tak, bo... chodzi o to... że...
- No mów. - ponagliła mnie.
-BomuszęzmusićPrisabyspędzałazemnąwięcejczasu,więcjesttakijedenpomysł... - mówiłem na jednym wdechu, aby mieć to już za sobą.
- Ale wolniej! Bo ja nie rozumiem o co ci chodzi. - przerwała mi.
- Ech... Muszę coś zrobić, żeby Pris zrobiła się zazdrosna. Więc był pomysł, żebym założył konto na portalu randkowym; żeby Priscilla "niechcący" zdobyła mój login i hasło i mogła obserwować jak mnie ktoś podrywa i tak dalej. - powiedziałem w końcu.
- Nie możesz po prostu założyć dwóch kont i pisać z jednego do drugiego? - zapytała.
- Nie, bo ja nie umiem pisać jak kobieta... Musisz mi pomóc, noo... - mówiłem.
Byłem pewien, że się nie zgodzi. Aż tu nagle...
- Okej. Ale... tylko ten jeden raz. - ostrzegła.
- Angie, dziękuję aniele! - wykrzyknąłem i ucałowałem jej dłonie.
- Dobra już... - uspokoiła mnie. - Otwieraj jakiś portal społecznościowy czy coś...
I każde z nas założyło sobie konto.
Może było to głupawe i dziecinne, ale nie było innego sposobu na zwrócenie na siebie jej uwagi. Moja narzeczona już nawet nie suszyła mi głowy o ilość czasu jaką spędzałem z Angie, bo nie zauważała tego jak często przesiadujemy razem w gabinecie spędzając czas na rozmowach. Wychodziła wcześnie rano i wracała późnym wieczorem, kiedy wszyscy już spali. Nie sposob było z nią porozmawiać, czy chociaż powiedzieć jej "Cześć"
Kiedy opowiedziałem mojemu przyjacielowi o moim pomyśle z portalem i fikcyjną kochanką, wyśmiał mnie.
- To żart tak? - zapytał wycierając oczy za okularami, kiedy skończył mnie wyśmiewać.
- Nie? Z takich rzeczy się nie żartuje. - powiadomiłem go.
- Dobrze wiesz, że nigdy nie załapałem twojego poczucia humoru. Ale powiedz mi: dlaczego?
- Bo nie miałem kogo o to poprosić. - przyznałem się, co nie do końca było prawdą.
- Mogłeś mnie poprosić. - odparł bawiąc się malutkim modelem zwykle stojącym na moim biurku i wykonanym na wzór mojego auta.
- Mogłeś mi powiedzieć, że mogę na ciebie liczyć kilka godzin temu. A nie uganiać się za tą twoją Margaret. - odparłem. - Idź już do domu. Późno jest. - wygoniłem go uprzejmie i odprowadziłem do drzwi.
Było późno. Moja córka, ciotka, gosposia, Federico, Ludmiła i mój kuzyn już dawno spali, a ja siedziałem w gabinecie, kiedy odezwał się mój telefon.
Angie? Napisała?

Ale jak to?! Już mnie nie lubi? Czy to może sarkazm?

Jejuuu, znowu ta Pris? Kiedy ona skończy mi ją cały czas wypominać?!

Poćwiczyć? Ja jej napiszę wszystko co niej myślę...

Ale ona chyba i tak sobie z tego robi jaja...

Ocho... widzę, że wkroczyłem na grząski grunt...

No ileż można odpisywać na smsa...?
Halo, Angie... Albo mnie ignoruje, albo...
Ona? Ignoruje? Teraz nic złego...

Dobra, idę do niej bo to jest podejrzane...
Odłożyłem telefon na biurko i ruszyłem po schodach do jej pokoju.
Zapukałem i po cichu wszedłem do pokoju. Moja szwagierka leżała na łóżku w ubraniach i z zapaloną lampką przy łóżku.
Przykryłem ją narzutą, ucałowałem w policzek i po zgaszeniu światła wyszedłem z jej pokoju.
Kiedy rano spotkaliśmy się w kuchni Angie promieniała. Była uśmiechnięta i już siedziała przy stole popijąc kawę od Olgi.
- Witam! - zawołałem uśmiehnięty.
- Dzień dobry, panie Germanie! Kawka dla pana. - zawołała gosposia stawiając przede mną filiżanke na spodku.
- Witam. - powtórzyłem patrząc na blondynkę i siadajac obok niej.
- O, cześć... - odpowiedziała wyrwana z zamyślenia.
Kiedy Olga wyszła do spiżarni zacząłem niewygodny temat:
- Czemu nie odpisałaś?
- Bateria mi padła. - odparła krótko.
- I nie miałaś ładowarki?
- Byłam wykończona, wybacz.
- Ech... albo po prostu miałaś w dupie to czy czekam piętnaście minut na jakąś odpowiedź z twojej strony.
- German, nie dzisiaj, co? - zmarszczyła lekko czoło w rezygnacji.
- To kiedy? Czemu my nie potrafimy szczerze rozmawiać? Co?
- Wczoraj rozmawialiśmy szczerze.
- No, bardzo! Szkoda tylko, że uchyliłaś sie od odpowiedzi na moje ostatnie pytanie. - mówiłem nerwowo.
- Dobra. Skończmy już. Kiedy wraca twoja narzeczona? - zmieniła temat.
Dobrze, bo też nie miałem siły na kłótnie.
- Dziś po południu. - odpowiedziałem dopijając kawę.
- Okej. To tak jak ustaliliśmy: "zwabiasz" ją do gabinetu i zostawiasz "bo musisz na chwile skoczyć do kuchni" zostawiając login i hasło na kartce, na biurku. I ja do ciebie piszę. Tak?
- Tak. - potwierdziłem.
Musiało wypaść wszystko idealnie, żeby Priscilla nie zrozumiała, że to ściema.
Moja szwagierka poszła do Studio, a ja dziś zostałem popracować w domu.
Kiedy dziś wieczorem wróciłam ze Studio, narzeczona mojego szwagra wróciła już do domu. Właśnie opieprzała o coś Olgę (znając życie bez podstawnie), kiedy German ją sciągnął do gabinetu.
Chwilę rozmawiali, aż mój szwagier wyszedł do kuchni patrząc na mnie i puszczając mi oczko, gdy ja siedziałam na kanapie.
Kątem oka widziałam prze otwarte boczne drzwi jego gabinetu, jak dłoń Pris sięga po kartkę i chowa ją do tylnej kieszeni spodni.
Wieczorem godzinę później siedziałam na tarasie i pisałam z Germanem całkowite głupoty. Pisaliśmy, że się sobie podobamy, że fajnie byłoby się spotkać gdzieś na mieście...
Szkoda, że to wszystko ja pisałam jak najbardziej szczerze, natomiast on udawał aby ratować swój związek.
Nie mogłam gorzej trafić. Zakochałam się we własnym szwagrze, który nie dość że ma kobietę, to jeszcze za chwilę się z nią żeni. Już nawet mnie przestała denerwować ta blondi. Nauczyłam się patrzyć na nią z pogardą i spać w tym domu z świadomością, że właśnie teraz dwa pokoje dalej tamta na przykład... namawia go na seks.
Kiedyś mnie to nieszczęśliwe zakochanie wykończy. No, ale cóż...
Na razie dokończę z nim tę "rozmowę"...
&&&&&*******&***&&&&****&*&&**
Wiem, wiem.... rozdział słaby. Ale czekałam na te komy i wgl. Poza tym nie źle mnie cisną w szkole z WOSu, matmy (najgorzej), histori i fizyki (ta babka totalnie nie umie tłumaczyć)
A co do rozdziału:
1) Jak myślicie, co będzie jak matka Angie do nas przyjedzie? Będzie dym? Czy raczej nie będzie ubliżać Germiemu?
2) Wgl, co myślicie o tym, że Angie tak szybko mu wybaczyła?
Pozdrawiam Was, liczę na 5 komów i życzę powodzenia w szkole ;) ;*
~ Kasiula ;)
Ojej jakie słodkie rozmowy *.*
OdpowiedzUsuńAngie ucieka od szczerej rozmowy ( zupelnie jak ja, ale ciii)
Nie wiem o co Ci chodzi, ale rozdział jest perfekcyjny, no może troszkę krótki...
Czekam na nexta
Jak to się mówi miłość przebacza wszystko :D. HJa tam mam nadzieję że z Pris będzie dym i w kocu zerwą zaręczyny :P. A co do matki Angie lepiej niech się nie wtrynia. ALbo nie. Niech Angie nastraszy ją za to że jest kontrolowana na każdym kroku i powie że jest w ciąży z Germanem. Ale będzie kino xD. Pablo niech poza jakąś piękną pielęgniarkę na oddziale w szpitalu i niech się hajtną :D. SOrry ale jestem na maxa zmmęcozna ( matura z biol i chemi, szkoła muzyczna i korki >> jestem chodzący trup) i moje pomysły w takim stanie wymykają się spod kontroli. Do następnego
OdpowiedzUsuńJeej jest rozdział :D Moim zdanie German powinien dać sobie spokój z Pris, bo on jej nawet nie widuje. Za to Angie jest zawsze i mam nadzieję że ogarnie to jak najszybciej :* Pozdrawiam i czekam na next.
OdpowiedzUsuńJezu jakie mega te rozmowy. Cala prawda. Angie biedna, a Pris to mogliby porwac kosmici. Nie potrzebujemy jej tutaj. 😂
OdpowiedzUsuńWgl swietny rodzial tylko zgode sie, ze za krotki. Nie moge sie doczekac czekam na nexta I zycze weny. 😊
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFajoski rozdzial. Czy wszyscy nie trawimy Pris?? Haha German glupol. Jakiego czasu? Wiecej? Kpina. Czekam na Kolejny rozdzial.
OdpowiedzUsuń