Rozdziała 55

- Pytam jeszcze raz. Masz zamiar jechać? – powtórzył. Bez słowa ruszyłam do przodu. Ruszył za mną nerwowo oddychając. - Angie spójrz na mnie. Jedziesz tam czy nie? – zapytał dołączając do mnie. - No nie wiem... – stwierdziłam patrząc przed siebie. – To trochę daleko. Ja nawet nie wiem co to jest za przedmiot, skarb czy cokolwiek o czym on pisze. Nawet nie wiem czy rzeczywiście to on napisał ten list. - Spytaj matkę. Powinna skojarzyć pismo. – poradził German. - Jasne. Zaraz przyjedzie zabierze mi to wszystko, bo stwierdzi że za młoda jestem na jeżdżenie po Brazylii i szukaniu czegoś czego nawet nie mamy pewności czy istnieje. Zastanowię się czy jadę i dam ci znać. Bilet lotniczy do Rio de Janeiro, hotel, jakieś pieniądze zabrać... to wszystko kosztuje. - Przecież będę ja. Ja moge zapłacić na bilety i hotel. Nie musisz się niczym martwić. – wypalił nagle mój szwagier. - Okej, dziekuję ci. – pocałowałam go w policzek i ruszyliśmy dalej do domu. Weszliśmy do domu i od ...