Rozdziala 77

 Dwa dni minęły w prędkością światła. German nie dawał znaku życia oprócz jednej nieudanej próby zatelefonowania, którą wykonał kiedy ja miałam co innego do roboty niż gadanie nim przez telefon bo jest cholernym tchórzem. Miałam nadzieje, z resztą chyba tak samo jak Pris, że wróci w najbliższym czasie, ale jak na razie się na to nie zapowiadało. Jedliśmy z Pablo obiad, który sam przygotował w piątkowe popołudnie, kiedy zaczął się ten nieprzyjemny temat. 

- Nie masz zamiaru do niego odzwonić? - zagadnął. 
- Nie? Po co? Żeby się po raz kolejny dowiedzieć, że jemu jest ciężko bo nie potrafi się zdecydować
na ślub. On jest śmieszny. Niech wróci i się wytłumaczy jak prawdziwy facet, a ściemnia i lawiruje. - ta wyczerpująca wypowiedź uciszyła mojego przyjaciele, który szybko wrócił do nawijania makaronu na widelec wbijając wzrok w talerz. 
- Myślisz, że wróci? - zapytał po kilku minutach dopijając resztę wina, które zostało mu w kieliszku. 
- Myślę, że powinien. Ma córkę, narzeczoną, pracę. Nie może tak sobie po prostu rzucić wszystkiego i znikać. To nieodpowiedzialne. 
- A jak sądzisz, co on o tym wszystkim myśli? 
- Hm, nie wiem... - mruknęłam. 
- To ty się zastanawiaj, a ja skoczę do kuchni po deser. - uśmiechnął się mój przyjaciel i biorąc mój pusty talerz wyszedł z jadalni. 
Usłyszałam jak czyiś telefon wibruje i spojrzałam na telefon, który leżał na stole. Sięgnęłam po niego i odruchowo odblokowałam ekran. Doskonale znałam kod do telefonu mojego przyjaciela.
Czytałam i czytałam... i w momencie kiedy przeczytałam o sobie szybko zablokowałam jego telefon i odłożyłam ja miejsce. Przypomniało mi się, że jestem jego przyjaciółką i nie powinnam mu grzebać w telefonie. Jedyne co mnie niepokoiło to że nie przestał się spotykać z Ines. Coś od środka próbowało mnie zniszczyć na samą myśl o tym, że po środowej rozmowie ani trochę nie zmądrzał. Byłam cholernie zła, ale siedziałam cicho bo wiedziałam jak może się skończyć moje wtrącenie się do nieswoich spraw. 
  Późnym wieczorem siedziałam już u siebie w pokoju, w willi Castillo. Za oknem panował już lekki półmrok, a ja przeglądałam papiery w poszukiwaniu piosenek grupy z pierwszego roku. 
No nie, czy to jest jakiś żart?! Czy ja na prawdę obiecałam tym dzieciakom że sprawdzę im piosenki na poniedziałek, po czym nie wzięłam ich ze sobą na weekend? Yhh... - pomyślałam
Zrezygnowana wzięłam torebkę w której były klucze do Studio i ruszyłam do szkoły. Wieczór był ciepły i parny. Na niebie widniał śliczny księżyc, a ja miałam zamiar wejść do Studio, kiedy okazało się że drzwi są otwarte. Czyli ktoś tutaj jeszcze jest? 
Skierowałam się do pokoju nauczycielskiego, kiedy idąc w środku korytarza ujrzałam znajomą mi sylwetkę mojego przyjaciela. 
- Pablo, co ty tu robisz? 
- W zasadzie to nic, a ty Angie? Nie powinnaś być już w domu? - zapytał mnie brunet dziwnym tonem. 
- Pablo, rozmawiałeś dzisiaj z Ang... cholera. - usłyszałam za swoimi plecami i automatycznie obróciłam się. 
Przed sobą zobaczyłam Germana Castillo.

=========================
Pam, pam, pam!! 
Dramatyczne i szybkie zakończenie. Wiem, ze dlugo nie bylo rozdzialu, ale nauka mnie tak przytloczyla, ze nie mialam do tego wszystkiego glowy. Pisze teraz bez polskich znakow bo notke do Was pisze na kompterze, ktoremu sie klawiaturka rozwalila. w sobote next za 5 komow
Powodzenia
~ Kasiula ;) 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdziała 38 Dobra. Zabrakło Wam 2 komów, ale znajcie moje dobre serce.

Rozdziała 39

Rozdziała 47.