Rozdziala 79 "Jak się o tym dowiedziałeś?"
Na wstepie przepraszam, za to ze nie ma polskich znaow w pewnych miejscach. Komputer mi nawala.
- Czekaj... Co?! - zapytałam niedowierzając w jego słowa.
- Wiem. Też byłem w szoku to jest normalne, ze jesteś zaskoczona. - mówił spokojnym glłosem.
Siedząc na fotelu odchyliłam się do tyłu i czekałam aż mnie poinformuje jakie są jego plany co do Violetty? Znowu ją będzie chciał wywieźć do Kataru? Czy może wprowadzi jej areszt domowy? A ciekawe jak się dowiedział... Tyle razy powtarzałam violi aby lepiej pilnowała swojego pamiętnika.
- Jak się o tym dowiedziałeś? - w końcu zadałam dreczace mnie pytanie.
- Od przyjacółek Violetty.
Wraz z jego słowami fala gorąca uderzyła we mnie. Czy to możliwe, ze Violetta niesłusznie ufa Fran i Camili?
- Jak to?
- Rozmawiały pod szafkami, przechodziłem i niechcący usłyszałem. - wyjaśnił.
Uf, przynajmniej tyle ze same mu nie wygadały. ZARAZ, CO? PODSŁUCHAŁ?!
- Jak to podsłuchałeś? - zapytałam nerwowo.
Wziął łyk swojej kawy i spojrzał mi prosto w oczy.
- Nie wydaje ci się ze temat miał prawo mnie zaciekawić? Tym bardziej, ze Violetta nie jest jeszcze pełnoletnia.
- Oh, naprawdę?! Tylko dlatego ze nie jest pełnoletnia podsłuchujesz jej koleżanki? - zapytalam oburzonym tonem.
- Nie, tylko dlatego że jest moja córka. I tylko dlatego ze się o nią martwię. I tylko dlatego, że oczywiście ty nie powiedziałaś mi słowa na ten temat, mimo ze doskonale wiedziałaś o tej sytuacji z pierwszej ręki i to do samego początku! - mój szwagier również podniósł głos.
- Skad wiesz, ze o tym wiedzialam od niej? Moze tez sie dopiero teraz dowiedzialam? - uderzylam w niego odrobina blefu.
- Blagam cie, Angie! Violetta musialaby byc chora, gdyby ci nie powiedziala. Niech zgadne czy ten test ciazowy byl jej? - zapytal, a ja zobaczylam jak pojedyncza zylka na kego skroni niebezpiecznie pulsuje. Nastapila nienawidzona przeze mnie cisza.
Jak on moze mnie tak podchodzic...?
- Tak. To byl jej test. - powiedzialam, a on opadl spowrotem na fotel.
- Swietnie. - uslyszalam w jego glosie... zawod? - Dobrze. Wspaniale. Jeszcze mnie oklamalas, ze to twoje.
- German, to nie jest klasztor. Poza tym za seks bez slubu jeszcze sie nie idzie do piekla. - odpowiedzialam mu surowym tonem. Chcialam byc twarda i nie okazywac mu, ze sie go boje.
- Nie chodzi o seks bez slubu. Chodzi o to, ze ona jest nie pelnoletnia. I jak widac po tescie rowniez cholernie nieodpowiedzialna.
- Po tescie? - zapytalam nierozumiejac.
- Po tescie. - powtorzyl. - Nie musialaby go robic, gdyby sie z tym chlopakiem zabezpieczyla. Rozumiem ze to bylo na tej imprezie?
- Tak. - odpowiedzialam tylko jednym slowem, bo wiedzialam ze po czesci ma racje. Gdyby moja siostrzenica choc troche pomyslala o konsekwencjach, to by sie zabezpieczyla i nie musialaby robic tego idiotycznego testu.
- Swietnie. - uslyszalam po raz kolejny to slowo z jego ust. - Poczekam az Violetta wroci i sobie z nia porozmawiam. A teraz mozesz zejsc mi z oczu.
Te slowa zadzialaly na mnie jak noz, gdy tnie skore. Bolaly jak cholera.
- German, nie mozesz sie na mnie obrazac tylko dlatego, ze ci nie powiedzialam.
- Moge.
- Obiecalam Violi, ze nie bede milczec.
- I tym samym okreslilas sie na kim ci bardziej zalezy i po czyjej stronie jestes. - odpowiedzial tonem, ktory informowal mnie ze inzynier nie chce ze mna wiecej rozmawiac.
Wstalam, wzielam swoja filizanke kawy i podeszlam do drzwi.
- Nigdy nawet nie probowalam wybierac miedzy wasza dwojka - powiedzialam do niego otwierajc drzwi.
- Zamknij za soba drzwi, prosze. - mruknal wpatrujac sie w swoje dlonie oparte na lokciach o blat biurka.
Zrobilam to o co mnie prosil i skierowalam sie w strone kuchni. W towarzystwie Olgi udawalam, ze wszystko jest w jak najlepszym porzadku. Nasza konwersacja opierala sie na watkach wszystkich seriali, ktore ona i Santiago ogladaja.W radiu leciala muzyka country, a gosposia podrygiwala w jej takt szykujac pyszne spaghetti na kolacje.
- Hej! - zobaczylam Violette wchodzaca kuchennymi drzwiami. - Jestem.
Podeszla do nas i po kolei mnie i Olge powitala buziakiem w policzek.
- Jest tata? - zapytala siadajac przy wyspie kuchennej. - Musze go zapytac czy puscilby mnie na impreze w sobote. Tomas zaprosil cala nasza paczke i chyba pol szkoly. Jego mama wyjezdza na weekend.
- Brzmi calkiem dobrze. Idz zapytaj - usmiechnelam sie sztucznie i obserwowalam jak nastolatka wstaje i wychodzi z kuchni kierujac sie do gabinetu.
Nastepne dziesiec minut rozmawialam z Olga na temat jej siostrzenca, ktory... no wlasnie nie bardzo wiedzialam czym sie zajmuje, bo w momencie kiedy Olga rozpoczela ten temat jak myslami odplynelam do gabinetu i zaczelam sobie wyobrazac jak przebiega rozmowa ojca z corka w gabinecie.
W koncu uslyszalam jedno i chyba ostatnie zdanie.
- Jestes beznadziejny.
Trzasniecie drzwiami, kroki na schodach, kolejne trzasniecie drzwiami. Mhm, czyli Violetta najblizszy weekend spedzi w domu.
Kolacja byla jedna z lepszych jakie jadlam i wyszly spod rak Olgi. Przy stole mimo dzisiejszej lotni pana domu i jego corki bylo nadzwyczaj wesolo. Priscilla jak zwykle miala sie spoznic na kolacje. Federico i Santiago siedzieli po obu stronach Ludmily i opowiadali jej zarty o blondynkach. Ciotka Fran zywo dyskutowala z Violetta. Natomiast pan domu przygladal sie wszystkim podpierajac podbrodek na dloni.
Po skonczonej kolacji wszyscy rozeszli sie do swoich spraw, a German powedrowal do gabinetu. Bacznie go obserwowalam, az nie zniknal w swojej jaskini. Dalam mu chwile po czym skierowalam sie w to samo miejsce co on przed sekunda.
Zapukalam i nie czekajac na pozwolenie weszlam do pomieszczenia.
Siedzial na fotelu, ktory zwykle ja zajmuje kiedy rozmawiamy przy biurku. Bacznie mnie obserwowal, kiedy podeszlam do kanapy i usiadlam naprzeciwko niego zakladajac noge na noge.
Dopiero w tamtym momencie zauwazylam w jego dloni kieliszek z winem, podczas gdy na biurku stala butelka czerwonego trunku.
- Masz zamiar sie upic? - zapytalam patrzac na niego z niemalym zainteresowaniem.
- Nie. - usmiechnal sie ukazujac rzad bialych zebow. - Ciezko mnie upic jedna butelka. szczegolnie jak sie nia podziele. - wstal i wyjal z szafki drugi kieliszek. Nalal do niego wina i nim zadzylam zaprotestowac on juz stal z nim nade mna. Wzielam szklo troche niechetnie, ale gdy usiadl wzielam duzy lyk wytrawnego napoju.
- Powiedz mi, Angie... jak to jest, ze nigdy nie grasz po mojej stronie? Zawsze w przeciwnej druzynie. - stwierdzil odkladajac pusty kieliszek na biurko.
- Nie gram w niczyjej druzynie. - sprostowalam od razu. - Nie chcialam abys sie denerwowal i niepokoil. Poza tym czemu ty sie tak wkurzasz?! Pamietasz swoj pierwszy raz? Ile miales lat? Bo chyba mi nie powiesz ze byles pelnoletni.
- Nawet jesli nie bylem to co? Facet moze...
- A dziewczyna nie?! - zawolalam udajac oburzenie.
- Dobrze. To w takim razie ile ty mialas lat, kiedy robilas to po raz pierwszy? - wiedzial jak mnie zagiac. Byl pewien ze tak latwo mu sie nie przyznam.
- Mialam prawie osienascie lat. - odpowiedzialam zgodnie z prawda.
- I kto byl tym szczesciarzem? - zapytal.
- Nie powiem ci, bo sie bedziesz smial. - usmiechnelam sie i wzielam lyk wina.
- Oj no powiedz... - nalegal moj szwagier.
Po dluzszej chwili milczenia w koncu sam to odgadl po moim wyrazie twarzy.
- PABLO?! - prawie wykrzyknal, a ja wybuchnelam smiechem - Naprawde on?
- Tak - odpowiedzialam krotko chichoczac.
- Nie wierze - inzynier pokrecil glowa i zaczal sie smiac.
- Nie smiej sie. Bylismy wtedy para. - wyjasnilam mu. - Ciekawe z kim ty spedziles swoj pierwszy raz.
- Eh... to bylo dawno, juz tego nie pamietam. Natomiast...
- A wiesz z kim Maria spedzila swoj pierwszy raz? - zapytalam przerywajac mu w polowie zdania. Jego mina na te slowa nie ulegla zmianie - nadal mial pogodny usmiech i wesole oczy. To oznaczalo, ze lod, na ktory wstapilam wcale nie jest tak krotki jak mi sie wydawalo.
Odpowiedzialo mi natomiast jego milczenie.
- Z toba. - odpowiedzialam krotko. - Mieliscie po siedemnascie lat.
- No tak...
- A tak krzyczales na te Violette... ze za mloda. - usmiechnelam sie do niego, a on poprawil sie na fotelu.
- To sa dwie rozne sprawy - odpowiedzial dobitnie, ale po jego minie widac bylo ze sam w to do konca nie wierzy.
Wstal i usiadl na kanapie, tuz obok mnie.
- Jak teraz sobie pomysle. To chcialbym z toba spedzic ten twoj pierwszy raz. - usmiechnal sie zalotnie.
- Nie przesadzaj... - mruknelam. - Pablo nie jest taki zly.
- On nie jest zly, ale ja jestem jeszcze fajniejszy. - odpowiedzial i zaczal bawic sie skrawiem mojej sukienki przed kolano.
- Kiedy wroci Priscilla? - zapytalam.
- Mhm... - mruknal w odpowiedzi na moje pytanie.
Ale zanim sie zorientowalam, ze jego odpowiedz jest bezsensowa, on juz zdazyl mnie namietnie pocalowac.
+++++++++++++++++++++
Haloooooo! Ktos tu jeszcze jest? Zanim sie zorientowalam, ze juz jest jakiolwiek komentarz to juz wybila odpowiednia ilosci i musialam sie spieszyc z pisaniem rozdzialu.
Ale stala sie rzecz straszna. Wszystkie pomysly jakie mialam na to opowiadanie wypadly mi z glowy, a ja ich sobie oczywiscie nie spisalam. Postanowilam zainspirowac sie wami, wiec piszcie w komach jakie macie propozycje na kolejne przygode naszej Angie. Ja cos mozesz posklejam z Waszych pomyslow, lub zainspiruje sie Wami.
Pozdrawiam
~ Kasiula ;)
- Czekaj... Co?! - zapytałam niedowierzając w jego słowa.
- Wiem. Też byłem w szoku to jest normalne, ze jesteś zaskoczona. - mówił spokojnym glłosem.
Siedząc na fotelu odchyliłam się do tyłu i czekałam aż mnie poinformuje jakie są jego plany co do Violetty? Znowu ją będzie chciał wywieźć do Kataru? Czy może wprowadzi jej areszt domowy? A ciekawe jak się dowiedział... Tyle razy powtarzałam violi aby lepiej pilnowała swojego pamiętnika.
- Jak się o tym dowiedziałeś? - w końcu zadałam dreczace mnie pytanie.
- Od przyjacółek Violetty.
Wraz z jego słowami fala gorąca uderzyła we mnie. Czy to możliwe, ze Violetta niesłusznie ufa Fran i Camili?
- Jak to?
- Rozmawiały pod szafkami, przechodziłem i niechcący usłyszałem. - wyjaśnił.
Uf, przynajmniej tyle ze same mu nie wygadały. ZARAZ, CO? PODSŁUCHAŁ?!
- Jak to podsłuchałeś? - zapytałam nerwowo.
Wziął łyk swojej kawy i spojrzał mi prosto w oczy.
- Nie wydaje ci się ze temat miał prawo mnie zaciekawić? Tym bardziej, ze Violetta nie jest jeszcze pełnoletnia.
- Oh, naprawdę?! Tylko dlatego ze nie jest pełnoletnia podsłuchujesz jej koleżanki? - zapytalam oburzonym tonem.
- Nie, tylko dlatego że jest moja córka. I tylko dlatego ze się o nią martwię. I tylko dlatego, że oczywiście ty nie powiedziałaś mi słowa na ten temat, mimo ze doskonale wiedziałaś o tej sytuacji z pierwszej ręki i to do samego początku! - mój szwagier również podniósł głos.
- Skad wiesz, ze o tym wiedzialam od niej? Moze tez sie dopiero teraz dowiedzialam? - uderzylam w niego odrobina blefu.
- Blagam cie, Angie! Violetta musialaby byc chora, gdyby ci nie powiedziala. Niech zgadne czy ten test ciazowy byl jej? - zapytal, a ja zobaczylam jak pojedyncza zylka na kego skroni niebezpiecznie pulsuje. Nastapila nienawidzona przeze mnie cisza.
Jak on moze mnie tak podchodzic...?
- Tak. To byl jej test. - powiedzialam, a on opadl spowrotem na fotel.
- Swietnie. - uslyszalam w jego glosie... zawod? - Dobrze. Wspaniale. Jeszcze mnie oklamalas, ze to twoje.
- German, to nie jest klasztor. Poza tym za seks bez slubu jeszcze sie nie idzie do piekla. - odpowiedzialam mu surowym tonem. Chcialam byc twarda i nie okazywac mu, ze sie go boje.
- Nie chodzi o seks bez slubu. Chodzi o to, ze ona jest nie pelnoletnia. I jak widac po tescie rowniez cholernie nieodpowiedzialna.
- Po tescie? - zapytalam nierozumiejac.
- Po tescie. - powtorzyl. - Nie musialaby go robic, gdyby sie z tym chlopakiem zabezpieczyla. Rozumiem ze to bylo na tej imprezie?
- Tak. - odpowiedzialam tylko jednym slowem, bo wiedzialam ze po czesci ma racje. Gdyby moja siostrzenica choc troche pomyslala o konsekwencjach, to by sie zabezpieczyla i nie musialaby robic tego idiotycznego testu.
- Swietnie. - uslyszalam po raz kolejny to slowo z jego ust. - Poczekam az Violetta wroci i sobie z nia porozmawiam. A teraz mozesz zejsc mi z oczu.
Te slowa zadzialaly na mnie jak noz, gdy tnie skore. Bolaly jak cholera.
- German, nie mozesz sie na mnie obrazac tylko dlatego, ze ci nie powiedzialam.
- Moge.
- Obiecalam Violi, ze nie bede milczec.
- I tym samym okreslilas sie na kim ci bardziej zalezy i po czyjej stronie jestes. - odpowiedzial tonem, ktory informowal mnie ze inzynier nie chce ze mna wiecej rozmawiac.
Wstalam, wzielam swoja filizanke kawy i podeszlam do drzwi.
- Nigdy nawet nie probowalam wybierac miedzy wasza dwojka - powiedzialam do niego otwierajc drzwi.
- Zamknij za soba drzwi, prosze. - mruknal wpatrujac sie w swoje dlonie oparte na lokciach o blat biurka.
Zrobilam to o co mnie prosil i skierowalam sie w strone kuchni. W towarzystwie Olgi udawalam, ze wszystko jest w jak najlepszym porzadku. Nasza konwersacja opierala sie na watkach wszystkich seriali, ktore ona i Santiago ogladaja.W radiu leciala muzyka country, a gosposia podrygiwala w jej takt szykujac pyszne spaghetti na kolacje.
- Hej! - zobaczylam Violette wchodzaca kuchennymi drzwiami. - Jestem.
Podeszla do nas i po kolei mnie i Olge powitala buziakiem w policzek.
- Jest tata? - zapytala siadajac przy wyspie kuchennej. - Musze go zapytac czy puscilby mnie na impreze w sobote. Tomas zaprosil cala nasza paczke i chyba pol szkoly. Jego mama wyjezdza na weekend.
- Brzmi calkiem dobrze. Idz zapytaj - usmiechnelam sie sztucznie i obserwowalam jak nastolatka wstaje i wychodzi z kuchni kierujac sie do gabinetu.
Nastepne dziesiec minut rozmawialam z Olga na temat jej siostrzenca, ktory... no wlasnie nie bardzo wiedzialam czym sie zajmuje, bo w momencie kiedy Olga rozpoczela ten temat jak myslami odplynelam do gabinetu i zaczelam sobie wyobrazac jak przebiega rozmowa ojca z corka w gabinecie.
W koncu uslyszalam jedno i chyba ostatnie zdanie.
- Jestes beznadziejny.
Trzasniecie drzwiami, kroki na schodach, kolejne trzasniecie drzwiami. Mhm, czyli Violetta najblizszy weekend spedzi w domu.
Kolacja byla jedna z lepszych jakie jadlam i wyszly spod rak Olgi. Przy stole mimo dzisiejszej lotni pana domu i jego corki bylo nadzwyczaj wesolo. Priscilla jak zwykle miala sie spoznic na kolacje. Federico i Santiago siedzieli po obu stronach Ludmily i opowiadali jej zarty o blondynkach. Ciotka Fran zywo dyskutowala z Violetta. Natomiast pan domu przygladal sie wszystkim podpierajac podbrodek na dloni.
Po skonczonej kolacji wszyscy rozeszli sie do swoich spraw, a German powedrowal do gabinetu. Bacznie go obserwowalam, az nie zniknal w swojej jaskini. Dalam mu chwile po czym skierowalam sie w to samo miejsce co on przed sekunda.
Zapukalam i nie czekajac na pozwolenie weszlam do pomieszczenia.
Siedzial na fotelu, ktory zwykle ja zajmuje kiedy rozmawiamy przy biurku. Bacznie mnie obserwowal, kiedy podeszlam do kanapy i usiadlam naprzeciwko niego zakladajac noge na noge.
Dopiero w tamtym momencie zauwazylam w jego dloni kieliszek z winem, podczas gdy na biurku stala butelka czerwonego trunku.
- Masz zamiar sie upic? - zapytalam patrzac na niego z niemalym zainteresowaniem.
- Nie. - usmiechnal sie ukazujac rzad bialych zebow. - Ciezko mnie upic jedna butelka. szczegolnie jak sie nia podziele. - wstal i wyjal z szafki drugi kieliszek. Nalal do niego wina i nim zadzylam zaprotestowac on juz stal z nim nade mna. Wzielam szklo troche niechetnie, ale gdy usiadl wzielam duzy lyk wytrawnego napoju.
- Powiedz mi, Angie... jak to jest, ze nigdy nie grasz po mojej stronie? Zawsze w przeciwnej druzynie. - stwierdzil odkladajac pusty kieliszek na biurko.
- Nie gram w niczyjej druzynie. - sprostowalam od razu. - Nie chcialam abys sie denerwowal i niepokoil. Poza tym czemu ty sie tak wkurzasz?! Pamietasz swoj pierwszy raz? Ile miales lat? Bo chyba mi nie powiesz ze byles pelnoletni.
- Nawet jesli nie bylem to co? Facet moze...
- A dziewczyna nie?! - zawolalam udajac oburzenie.
- Dobrze. To w takim razie ile ty mialas lat, kiedy robilas to po raz pierwszy? - wiedzial jak mnie zagiac. Byl pewien ze tak latwo mu sie nie przyznam.
- Mialam prawie osienascie lat. - odpowiedzialam zgodnie z prawda.
- I kto byl tym szczesciarzem? - zapytal.
- Nie powiem ci, bo sie bedziesz smial. - usmiechnelam sie i wzielam lyk wina.
- Oj no powiedz... - nalegal moj szwagier.
Po dluzszej chwili milczenia w koncu sam to odgadl po moim wyrazie twarzy.
- PABLO?! - prawie wykrzyknal, a ja wybuchnelam smiechem - Naprawde on?
- Tak - odpowiedzialam krotko chichoczac.
- Nie wierze - inzynier pokrecil glowa i zaczal sie smiac.
- Nie smiej sie. Bylismy wtedy para. - wyjasnilam mu. - Ciekawe z kim ty spedziles swoj pierwszy raz.
- Eh... to bylo dawno, juz tego nie pamietam. Natomiast...
- A wiesz z kim Maria spedzila swoj pierwszy raz? - zapytalam przerywajac mu w polowie zdania. Jego mina na te slowa nie ulegla zmianie - nadal mial pogodny usmiech i wesole oczy. To oznaczalo, ze lod, na ktory wstapilam wcale nie jest tak krotki jak mi sie wydawalo.
Odpowiedzialo mi natomiast jego milczenie.
- Z toba. - odpowiedzialam krotko. - Mieliscie po siedemnascie lat.
- No tak...
- A tak krzyczales na te Violette... ze za mloda. - usmiechnelam sie do niego, a on poprawil sie na fotelu.
- To sa dwie rozne sprawy - odpowiedzial dobitnie, ale po jego minie widac bylo ze sam w to do konca nie wierzy.
Wstal i usiadl na kanapie, tuz obok mnie.
- Jak teraz sobie pomysle. To chcialbym z toba spedzic ten twoj pierwszy raz. - usmiechnal sie zalotnie.
- Nie przesadzaj... - mruknelam. - Pablo nie jest taki zly.
- On nie jest zly, ale ja jestem jeszcze fajniejszy. - odpowiedzial i zaczal bawic sie skrawiem mojej sukienki przed kolano.
- Kiedy wroci Priscilla? - zapytalam.
- Mhm... - mruknal w odpowiedzi na moje pytanie.
Ale zanim sie zorientowalam, ze jego odpowiedz jest bezsensowa, on juz zdazyl mnie namietnie pocalowac.
+++++++++++++++++++++
Haloooooo! Ktos tu jeszcze jest? Zanim sie zorientowalam, ze juz jest jakiolwiek komentarz to juz wybila odpowiednia ilosci i musialam sie spieszyc z pisaniem rozdzialu.
Ale stala sie rzecz straszna. Wszystkie pomysly jakie mialam na to opowiadanie wypadly mi z glowy, a ja ich sobie oczywiscie nie spisalam. Postanowilam zainspirowac sie wami, wiec piszcie w komach jakie macie propozycje na kolejne przygode naszej Angie. Ja cos mozesz posklejam z Waszych pomyslow, lub zainspiruje sie Wami.
Pozdrawiam
~ Kasiula ;)
Hahahaha dobre dobre xd Germangie Boże wreszcie! Moim zdaniem powinno być no nw scena łóżkowa? wiem hahah zboczuch jestem ale tak się zbierają zbierają i nie mogą zebrać. Czekam na nexta, pozdrawiam i życzę weny.;*
OdpowiedzUsuńJestem jestem! Może zrobić imprezę na której poniesie też Angie i Germiego żeby sami zrobili coś tak nieodpowiedzialnego jak violka XD i wtedy tekst Angie, że niedaleko pada jabłko od jabłoni czy coś takiego XD
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na next :*
Hahahha borze tag! Zajebioszczy pomysł xd popieram ;)
UsuńHaaloo kiedy next?
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział??
OdpowiedzUsuń