Rozdział 16
Wtem chłopak wpadł do środka.
- Popili i wszyscy teraz śpią - wyciągnął z kieszeni scyzoryk i po raz kolejny przeciął nim taśmę na rękach i kostkach.
Nic nie mówiąc zszedł pierwszy po drabinie, ja przerażona zaraz po nim.
Na dole pociągnął mnie za rękę na parking przed... domem.
To w czym mnie więzili było domem. I to bardzo ładnym.
Przebiegliśmy obok skalniaka i dotarliśmy do samochodu. Był to OPEL ZAFIRA z wielkim bagażnikiem.
Wsiadłam po stronie pasażera i wtedy mnie coś tknęło.
Niko nie potrafił kierować! Ale on jakby tym nie zrażony siadł na środku z tyłu i czekał.
Obróciłam się do niego z pytającym wzrokiem, a on odparł:
- Przecież nie potrafię kierować. Mój kumpel zaraz tu będzie.
I rzeczywiście po pięciu minutach na siedzenie kierowcy usiadł chłopak ciut starszy ode mnie.
Zapalił silnik i ruszył.
Miałam kilka pytań do piętnastolatka, a on z przyjemnością odpowiadał.
A teraz spojrzałam na kierowcę.
Był bardzo podobny do Niko.
- Jestem jego bratem - powiedział zanim zdążyłam zapytać - j Rafi, zdrobnienie od Rafaela - przedstawił się.
Potem rozmawaialiśmy w miarę swobodnie na temat pogody, polityki i tym podobnych.
Przez dłuższy czas jechaliśmy czymś w rodzaju wiejskiej drużki, aż w końcu wjechaliśmy na autostradę.
Mijaliśmy po kolei samochody, aż w końcu zrobiliśmy chwilowy postój. Niko wyszedł by zatankować i zapłacić, a Rafi zaczął wpisywać adres Germana do nawigacji GPS.
Ruszyliśmy dalej. Droga mi się dłużyła niemiłosiernie, ale urozmaicały mi ją rozmowy z chłopakami.
Gdy brałam kolejny łyk wody wyglądając przez otwarte okno, telefon Niko zadzwonił.
- Tak szefie? Wciąż w drodze do miasta... no, ale co ja na to szefowi poradzę... tak... nara... - szybko się rozłączył i nachylił się do nas.
- Szef chciał wiedzieć co tak długo. Jak się nie pospieszymy to mnie wyleje - powiedział do brata.
Ten bez słowa wcisnął pedał gazu i już mijaliśmy kolejne auta.
Koło 12:00 wjeżdżaliśmy już do centrum Buenos Aires.
- Buenos Aires jest piękne - pochwalił Rafi wyjeżdżając z zatłoczonej dzielnicy. Zaparkowaliśmy przed wjazdem na posesję mojego szwagra.
I wtedy dotarło do mnie co się niedawno wydarzyło. Porwanie, pobicie, ucieczka...
Wysiadłam z samochodu. Niko i Rafi również. Stanęłam przed nimi.
- Uratowaliście mi życie. Jestem wam na prawdę wdzięczna - podziękowałam czując jak moje oczy wilgotnieją.
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się Rafi i mocno objął moje ramiona.
- Właśnie - powiedział nagle Niko i zniknął za samochodem.
Po chwili wynurzył się zza niego trzymając... moją torebkę!
- Sprawdź czy nic nie zginęło - powiedział krótko. Wszystko było na swoim miejscu.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego i mocno przytuliłam.
- Trzymaj się Angie - powiedział wypuszczając mnie z objęć - i nie chodź więcej nocą po parku.
- Tak jest! - uśmiechnęłam się.
- I... napisz coś czasem albo zadzwoń. Na kartce Ci napisałem mój adres i numer telefonu, jakby co. Masz w torebce.
- Dzięki na pewno skorzystam - zarzuciłam torebkę na ramię - Jak ja wam się odwdzięczę...?
- Wystarczy, że się ze mną umówisz - puścił do mnie oczko i wsiadł do samochodu razem z bratem.
Ruszyli, a ja machałam im dopóki samochód nie zniknął za zakrętem.
Z ulgą weszłam do domu. Po cichu liczyłam na to, iż dom będzie pusty kiedy wrócę.
Niestety, już od progu ujrzałam Germana z tabletem w ręku wystukującego coś nerwowo.
Zamknęłam za sobą drzwi i w tym samym momencie mój szwagier zwrócił na mnie zwrok.
- Angie! - krzyknął podbiegając do mnie -Wiesz jak się martwiłem?! - spytał trzęsąc się i tuląc mnie w ramionach.
Mocno odwzajemniłam uścisk. Tego mi teraz brakowało. Jego ramion tulących mnie. Spojrzał po mnie, delikatnie wyswabadzając się z uścisku. Ja również spojrzałam na moje odbicie w lustrze wiszącym przy drzwiach wejściowych.
Byłam blada i miałam twarz ubrudzoną pyłem węglowym i uwalaną krwią.
- To może najpierw idź się umyj - powiedział i zaprowadził mnie do łazienki.
Po wyjściu spod prysznica spojrzałam ponownie w lustro. Moja brew. Cała napuchnięta z wielką szramą na środku.
Przyjżałam się dokładnie ranie. Nie trzeba szyć, ale na pewno nie obejdzie się bez opatrunku na jakiś czas. Wyjęłam z szafki wodę utlenioną i gazę z plastrem bezopatrunkowym.
Wyszłam w łazienki i zeszłam na dół. Już chciałam wejść do kuchni, kiedy German zawołał mnie do swojego gabinetu.
Weszłam i usiadłam na kanapie na przeciwko biurka, którą mi wskazał i którą tak często zajmowałam.
- Może mi wreszcie opowiesz czemu cię tyle nie było? Miałaś wrócić jeszcze wczoraj. Wszyscy się o ciebie martwiliśmy i... - dalej już go nie słuchałam.
Myślałam o tym, jak mam mu to opowiedzieć. W stylu: No, bo... no, bo wiesz... i on mnie wtedy uderzył i... i strasznie dużo krwi straciłam...!
Czy może w stylu: A co się miało dziać? Porwali mnie; ja im uciekłam i tyle w temacie.
Każda z wersji wydała mi się trudna.
- ...więc słucham. - dokończył mój szwagier.
Opowiedziałam mu, jak szłam parkiem; jak mnie trzech gości zagadało; jak się obudziłam w jakimś domu; jak mnie chciano oddać do...
Im dłużej opowiadałam tym twarz Germana robiła się bledsza, a jego oczy większe.
Opowiadając mój głos brzmiał jakbym się miała zaraz rozpłakać. Rozpaść.
Ale się tak nie czułam. Wbrew założeniom Czułam się w miarę normalnie. To znaczy... było mi ciężko. To oczywiste, ale... nie tak, abym się miała zaraz poryczeć.
Jak sobie pomyślałam, że mogłabym wtedy siedzieć w samolocie do Rio de Janeiro, to mnie ciarki przechodziły. Ale gdyby nie Niko i Rafael, nigdy bym im chyba nie uciekła. Wiele im zawdzięczam i mam nadzieję, że za niedługo będę miała okazję im się odwdzięczyć.
-...I zawiózł nas tutaj - skończyłam widząc jak German niemal zsuwa się z fotela.
Zapadła cisza, której tak się obawiałam. Była tak niezręczna, że wolałabym chyba nadal opowiadać swoją historię.
Mój szwagier rzucił się do mnie i mocno objął. Słyszałam pocieszające słowa przy moim uchu i czułam jego silne ramiona.
- Nie denerwuj się kochana, już... Moja Angie. Biedna, malutka Angeles...
- - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Heeeeejka! Przepraszam, że rozdział tak późno, ale za rozrabianie w szkole mam karę na komórkę i komputer... :/ ;)
Jak tam u Was? Wszystko spoko?
Pozdrawiam i liczę na jakieś komentarze :*
Całusy
~ Kasiula ;)
Komentarze
Prześlij komentarz