Rozdziała 51
Otworzyłam oczy i się przeciągnęłam. Wstałam, założyłam na siebie szlafrok i ruszyłam do kuchni napić się kawy. Włączyłam ekspres i patrzyłam przez okno jak słońce powoli zalewa ogród.
Kiedy gorąca kawa wylądowała w filiżance wzięłam ją do ręki i powędrowałam do salonu.
Wchodziłam akurat biorąc do ust łyk, kiedy...
- Jak ci się spało?
- Pffff! - zakrztusiłam się napojem i spojrzałam z niepokojem na mojego przyjaciela.
Leżał na kanapie w samych bokserkach przykryty od pasa w dół brązowym kocem.
- Co ty tu robisz? - zapytałam olewając jego poprzednie pytanie.
- Mieszkam? - odpowiedział niepewnie. - Ale twoje pytanie zrodziło u mnie pewne obawy...
Spojrzałam w doł ignorując jego odpowiedź.
Nie miałam na sobie szlafroka, tylko jego koszulę.
- Co się stało tej nocy? - zapytałam.
- Oprócz tego, że chciałas mnie uwieść to nic...
- Chciałam? Czyli do niczego nie doszło? - zapytałam z nadzieją.
- No nie pamiętam. - przyznał.
- Ja też nie. Chyba, że to ty mnie chciałeś uwieść! - rzuciłam oskarżycielskim tonem.
- Ja?! - zawołał zaskoczony moją podejrzliwością zrywając się z kanapy. - Przestań Angie, jesteśmy przyjaciółmi! Umawialiśmy się że bez seksu, to bez seksu!
- No okej! Okej. Wolałam się upewnić. - mówiłam spokojnie.
- No to co nas napadło, że spaliśmy ze sobą? - zapytał.
No właśnie. I tu jest problem. Spaliśmy ze sobą, a żadne z nas nie pamięta połowy nocy. To brzmi jak w jakiś tanich filmach. Ktoś komuś dodaje narkotyk do drinka i ten już nie pamięta co robił i z kim i tak dal... Nie! Skoro Pablo twierdzi, że tego nie zrobił to ja mu wierzę. Spojrzałam na wyświetlacz.
15 nieodebranych połączeń od Germana.
Szybko oddzwoniłam, kiedy Pablo poszedł do kuchni zrobić sobie kawy.
- Angie, czemu nie wróciłaś na noc? - zapytał, kiedy odebrał.
- Ech... - westchnęłam gdy usłyszałam, niewygodne na tę chwilę, pytanie. - Zostałam u Pablo na noc.
- Ale czekaj. Czy wy...
- Opowiem ci jak wrócę dobrze? - zapytałam przerywając mu.
Po odłożeniu słuchawki ruszyłam do kuchni.
- Pablo, muszę wracać do domu. Ale obiecuję ci, że jak tylko wrócę do domu od razu się zastanowię nad tą sprawą... - odparłam mając na myśli dzisiejszą noc.
- Okej. Ale zadzwoń wieczorem dobra? Idziesz do Studio?
- Nie. Strasznie mi się kręci w głowie i mam nogi jak z waty - przyznałam.
- Ja tak samo. Dzisiaj Gregorio sam sobie będzie musiał poradzić. - westchnął mój przyjaciel i odprowadził mnie do drzwi.
Cmoknęłam go na pożegnanie w usta i wyszłam kierując się w stronę domu.
Kiedy wróciłam do willi Castillo poprosiłam Olgę o jakieś lekkie śniadanie i poszłam do gabinetu mojego szwagra, gdzie siedział już wyczekując na mój powrót.
Olga przyniosła mi rogalika z dżemem jej roboty i wyszła zamykając za sobą drzwi.
Zajadając się pysznym wypiekiem gosposi opowiedziałam mojemu szwagrowi co sie stało dzisiejszej nocy, a raczej... tyle ile zapamiętałam i wywnioskowałam.
- Ale ktoś u niego wcześniej był? - zapytał zamyślony.
- Nie wiem. Ale chyba by mi nie dodawał narkotyku do wina, żeby mnie zaciągnąć do łóżko. - powiedziałam jakby to było coś oczywistego, a on spojrzał na mnie poważnie.
- No wiesz... - mruknął.
- Co chcesz powiedzieć? Że jest niesłowny? Umówiliśmy się na układ bez seksu, to bez seksu. Poza tym Pablo by tego nie zrobił. Znam go dość długo...
- Żeby mu bezgranicznie ufać, a tym czasem powinnaś uważać? - dokończył za mnie.
Zamilkłam na moment. Czy on chce mi powiedzieć, że nie powinnam ufać własnemu przyjacielowi?
- Przestań. Ja mu ufam. I nie dopuszczam nawet takiej myśli, że mógłby mi coś dosypać do kieliszka.
Widziałam w głowie, jak nalewa mi wina do kieliszka i...
- Mama! - zawołałam nagle.
- Co? Gdzie?
- Niee, mowię że moja mama mogła mi co dosypać. Była wtedy u niego na chwilę po jakiś film. I wtedy poszłam z Pablo do góry, żeby mu pomóc go znaleźć. I na kilka chwil została sama na dole! - zawołałam, kiedy w mojej głowie pojawił się obraz mojej mamy, która mi mówi abym poszła i pomogła mu znaleźć tę płytę.
- Twoja matka? Proszę cię, Angie. Śmiechu warte. - uśmiechnął się mówiąc ironicznym tonem.
- Dlaczego by nie? Cały czas ma problem z tym, że nie jesteśmy z Pablo parą. Może to ona mi coś dosypała...
- A jak ustawiła to, że ty też poszłaś do góry szukać tego filmu? - zadał zasadnicze pytanie.
- Nie musiała. Może kiedyś tak sobie o tym rozmyślała, nadażyła się okazja to mi coś dolała... - mówiłam coraz to pewniejsza swojej tezy.
- Angie. Wiesz, że cię uwielbiam... - zaczął nachylając się nad biurkiem i składając na moich ustach słodkie pocałunki - Ale przestań tworzyć te swoje teorie spiskowe, bo to nic nie da. - mówił spokojnie.
- Jeszcze zobaczymy. - powiedziałam i wyszłam z gabinetu.
Od razu skierowałam się na górę, gdzie weszłam do pokoju mojej mamy.
Była na tarasie i czytała jakąś książkę.
Popatrzyłam po meblach. Musi gdzieś być...
Ha! Siegnęłam po komórkę leżącą na jej szafce nocnej i nacisnęłam przycisk odblokowujący.
Wzór.
Pff, banał. Literka "M" jak "María".
Uśmkechnęłam się, kiedy hasło okazało się poprawne i pierwsze co zrobiłam to weszłam w jej kontakty. Jeden z nich mnie zaciekawił.
Nosił tytuł "Miguel" i emotikonę typowej tabletki.
Ciekawe... wysłałam sobiebjego numer i usunęłam tego smsa przy okazji sprawdzając czy przypadkiem nie pisała z nim jakis smsów. Albo tylko do niego dzwoniła, albo wszystkie smsy od razu usuwała...
Położyłam telefon tak jak go znalazłam i wróciłam do gabinetu inżyniera.
Siedział przy biurku i siedział w laptopie.
Klapnęłam na kanapie biorąc do ręki swój telefon.
- Znalazłam bardzo ciekawy kontakt u niej w telefonie. - uśmiechnęłam się zadowolona ze swojego małego sukcesu.
- Angie, uspokuj się. Przecież równie dobrze mogło tak na ciebie zadziałaś wino... - mruknął gapiąc się w ekran komputera.
- To dzwonię... - powiedziałam wystukując numer, który przed chwilą sobie przesłałam.
- Czekaj! - zerwał sie z biurku i dopadł do kanapy wyrywając mi telefon. - Ja to zrobię. To trzeba na spokojnie, a nie na hop-siup. - zrobił poważną minę i wziął swój telefon. - Pokaż ten numer.
Przepisał numer do swojego telefonu i zadzwonił.
Po chwili odezwał się.
- Halo, witam serdecznie. Z tej strony prawa ręka pani Angeliki Saramego, która prosiła mnie abym umówił ją z panem na spotkanie. Mhm... tak... oczywiście. O której byłoby to możliwe? Bo moja szefowa się bez lroblemu dostosuje. Aha... czyli jutro? Dobrze, jutro. 23:00?? Nie za późno trochę? Aha. Jeśli zawsze się tak z nią pan umawia, to oczywiście nie ma problemu. Nie, nie. Nie ma takiej potrzeby. Będzie na pewno. Dziekuję bardzo, miłego popołudnia życzę. Do usłyszenia. - i się rozłączył.
- I co? - zapytałam zaciekawiona skupiając wzrok na jego twarzy.
- No nic. Jutro o 23:00 się z nim spotykasz.
- Gdzie? - zapytałam znowu.
- W parku. Trochę nie fajne miejsce, więc pójdę z tobą, dobrze? - zapytał.
- Przecież jestem już dorosła. - uświadomiłam go.
- A pamiętasz co ostatnio było, jak sama szłaś nocą przez park? - zapytał pogłaskał wierzhem dłoni mój policzek. - Poza tym po głosie ten typ wydawał mi się jakiś dziwny... mówił tak, jakby twoja matka się z nim regularnie spotykała. - stwierdził marszcząc czoło.
- Po głosie mogło ci się wiele wydawać... - pokręciłam głową.
- Racja.
***
Następnego dnia wpół do jedenastej wieczorem zeszłam na dół zarzucając na ramię torebkę. Weszłam do gabinetu.
- Idziesz? - zapytałam opierając się o framugę.
- Tak, tylko powiem Violi. - odparł wychodząc do salonu. - Violu, my z Angie wychodzimy! Ludmiła i Fede są w kinie, ciotka już śpi, Santiago na imprezie, a Olga już wyszła. Nie siedź za długo!
Na schodach pojawiła się moja siostrzenica.
- A po co idziecie? - zapytała zaciekawiona.
- Nie powinno cię to interesować. Jakby przyszła Priscilla, to powiedz jej że kolację ma w lodówce, niech sobie odgrzeje. - odpowiedział.
Wyszliśmy zostawiając ją w domu i ruszyliśmy przez ciemne uliczki miasta.
Równo o 23:00 staliśmy przy wejściu do parku od strony północy.
Wkrótce zaczął się w pobliżu kręcić jakiś dziwny typ.
Miał czarne włosy, brodę i ubrany miał dres.
Mimo, że był poważny na jego twarzy widać było cień drwiącego uśmieszku charakterystycznego dla cwaniaczków, których on bardzo przypominał.
- Ej. To ty jesteś Miguel? - zapytał German podchodząc bliżej.
- Zależy kto pyta. - odpowiedział wymijająco typ.
- German. To ze mną wczoraj rozmawiałeś. - odpowiedział mój szwagier.
- A ta młoda? - zapytał Miguel kiwając na mnie głową.
- Moja znajoma. Przyszliśmy tylko spytać, kim jesteś dla Angeliki Saramego. - mówił twardym i stanowczym tonem.
Wokół nie było widać żywej duszy, a na nas padało swiatło jednej latarni stojącej nieopodal nas.
- Po co ci to wiedzieć? - zapytał.
- To jej matka. - odparł krótko German.
- Angelike znam dość długo. Ale spotykamy się dość rzadko. Mieszka w Madrycie, ja tutaj. Załatwiam jej czasem różne rzeczy. Pierwszy raz coś u mnie kupiła kilka dni temu i zaznaczyła, że to jej ostatni zakup u mnie, dlatego zdziwił mnie telefon od was. - mówił, ale nadal nie rozumiałam.
- Co u ciebie kupiła? - kontynuował mój szwagier.
- Jakiś drag, po którym człowiek traci nas sobą kontrolę i gdy potem zaśnie to koniec. Nic nie pamięta od momentu w którym wziął to świństwo. - odparł.
- Legalny?
- Śmieszny jesteś. - odparł Miguel. - Tego typu "rzeczy" nie są legalne. Dlatego załatwia się je po cichu.
- Mówiła po co jej to?
- Mówiła, że jej siostrzenica ma wieczór panieński i fajnie by się było zabawić. - zdał relacje.
- Okej. Dzięki. Bardzo nam pomogłeś. - usmiechnął się inżynier.
- Luz. Pozdrówcie ją ode mnie, jak ją spotkacie. - odwzajemnił uśmiech i gdy ruszyliśmy w stronę wyjścia z parku, odprowadził nas wzrokiem.
- Wszystko jasne. - odrzekł tajemniczo mój inżynier.
- Co?
- Kupiła to dla ciebie i Pablo. Kiedy poszliście na górę wlała wam to do kieliszków i dlatwgo między wami doszło do...
- Nie wierzę ci. - przerwałam.
- Angie, przykro mi, ale układa nam się to a jedną całość. Po co by miałam kłamać temu dealerowi? Co? Przecież ona nawet nie ma siostrzenicy! - mówił. - Otwórz oczy kobieto. Nie widzisz, że ona wszelkimi sposobami stara ci się uświadomić, że Pablo to jest dla ciebie najlepszy facet, a do mnie to się nawet nie powinnaś odzywać?!
Chyba miał rację. Ale nie wiem czemu, wcześniej tego nie zauważyłam. Zobaczymy co na to wszystko powie moja mama...
&/&/&/&/&/&/&/&/&/&/&/&/&/
No siema. Rozdziała jest tak sobie wymyśliłam, że będzie.
Nie wiem co o nim myślę... cały prawie skupia sie na matce Angie.
Zobaczymy co z tego wyniknie, bo w następnym rozdziale nasza Angeles sobie porozmawia z mamusią.
Pozdrawiam serdecznie i liczę na 5 komów ;)
Powodzenia w następnym tygodniu szkoły
~ Kasiula ;)
Kiedy gorąca kawa wylądowała w filiżance wzięłam ją do ręki i powędrowałam do salonu.
Wchodziłam akurat biorąc do ust łyk, kiedy...
- Jak ci się spało?
- Pffff! - zakrztusiłam się napojem i spojrzałam z niepokojem na mojego przyjaciela.
Leżał na kanapie w samych bokserkach przykryty od pasa w dół brązowym kocem.
- Co ty tu robisz? - zapytałam olewając jego poprzednie pytanie.
- Mieszkam? - odpowiedział niepewnie. - Ale twoje pytanie zrodziło u mnie pewne obawy...
Spojrzałam w doł ignorując jego odpowiedź.
Nie miałam na sobie szlafroka, tylko jego koszulę.
- Co się stało tej nocy? - zapytałam.
- Oprócz tego, że chciałas mnie uwieść to nic...
- Chciałam? Czyli do niczego nie doszło? - zapytałam z nadzieją.
- No nie pamiętam. - przyznał.
- Ja też nie. Chyba, że to ty mnie chciałeś uwieść! - rzuciłam oskarżycielskim tonem.
- Ja?! - zawołał zaskoczony moją podejrzliwością zrywając się z kanapy. - Przestań Angie, jesteśmy przyjaciółmi! Umawialiśmy się że bez seksu, to bez seksu!
- No okej! Okej. Wolałam się upewnić. - mówiłam spokojnie.
- No to co nas napadło, że spaliśmy ze sobą? - zapytał.
No właśnie. I tu jest problem. Spaliśmy ze sobą, a żadne z nas nie pamięta połowy nocy. To brzmi jak w jakiś tanich filmach. Ktoś komuś dodaje narkotyk do drinka i ten już nie pamięta co robił i z kim i tak dal... Nie! Skoro Pablo twierdzi, że tego nie zrobił to ja mu wierzę. Spojrzałam na wyświetlacz.
15 nieodebranych połączeń od Germana.
Szybko oddzwoniłam, kiedy Pablo poszedł do kuchni zrobić sobie kawy.
- Angie, czemu nie wróciłaś na noc? - zapytał, kiedy odebrał.
- Ech... - westchnęłam gdy usłyszałam, niewygodne na tę chwilę, pytanie. - Zostałam u Pablo na noc.
- Ale czekaj. Czy wy...
- Opowiem ci jak wrócę dobrze? - zapytałam przerywając mu.
Po odłożeniu słuchawki ruszyłam do kuchni.
- Pablo, muszę wracać do domu. Ale obiecuję ci, że jak tylko wrócę do domu od razu się zastanowię nad tą sprawą... - odparłam mając na myśli dzisiejszą noc.
- Okej. Ale zadzwoń wieczorem dobra? Idziesz do Studio?
- Nie. Strasznie mi się kręci w głowie i mam nogi jak z waty - przyznałam.
- Ja tak samo. Dzisiaj Gregorio sam sobie będzie musiał poradzić. - westchnął mój przyjaciel i odprowadził mnie do drzwi.
Cmoknęłam go na pożegnanie w usta i wyszłam kierując się w stronę domu.
Kiedy wróciłam do willi Castillo poprosiłam Olgę o jakieś lekkie śniadanie i poszłam do gabinetu mojego szwagra, gdzie siedział już wyczekując na mój powrót.
Olga przyniosła mi rogalika z dżemem jej roboty i wyszła zamykając za sobą drzwi.
Zajadając się pysznym wypiekiem gosposi opowiedziałam mojemu szwagrowi co sie stało dzisiejszej nocy, a raczej... tyle ile zapamiętałam i wywnioskowałam.
- Ale ktoś u niego wcześniej był? - zapytał zamyślony.
- Nie wiem. Ale chyba by mi nie dodawał narkotyku do wina, żeby mnie zaciągnąć do łóżko. - powiedziałam jakby to było coś oczywistego, a on spojrzał na mnie poważnie.
- No wiesz... - mruknął.
- Co chcesz powiedzieć? Że jest niesłowny? Umówiliśmy się na układ bez seksu, to bez seksu. Poza tym Pablo by tego nie zrobił. Znam go dość długo...
- Żeby mu bezgranicznie ufać, a tym czasem powinnaś uważać? - dokończył za mnie.
Zamilkłam na moment. Czy on chce mi powiedzieć, że nie powinnam ufać własnemu przyjacielowi?
- Przestań. Ja mu ufam. I nie dopuszczam nawet takiej myśli, że mógłby mi coś dosypać do kieliszka.
Widziałam w głowie, jak nalewa mi wina do kieliszka i...
- Mama! - zawołałam nagle.
- Co? Gdzie?
- Niee, mowię że moja mama mogła mi co dosypać. Była wtedy u niego na chwilę po jakiś film. I wtedy poszłam z Pablo do góry, żeby mu pomóc go znaleźć. I na kilka chwil została sama na dole! - zawołałam, kiedy w mojej głowie pojawił się obraz mojej mamy, która mi mówi abym poszła i pomogła mu znaleźć tę płytę.
- Twoja matka? Proszę cię, Angie. Śmiechu warte. - uśmiechnął się mówiąc ironicznym tonem.
- Dlaczego by nie? Cały czas ma problem z tym, że nie jesteśmy z Pablo parą. Może to ona mi coś dosypała...
- A jak ustawiła to, że ty też poszłaś do góry szukać tego filmu? - zadał zasadnicze pytanie.
- Nie musiała. Może kiedyś tak sobie o tym rozmyślała, nadażyła się okazja to mi coś dolała... - mówiłam coraz to pewniejsza swojej tezy.
- Angie. Wiesz, że cię uwielbiam... - zaczął nachylając się nad biurkiem i składając na moich ustach słodkie pocałunki - Ale przestań tworzyć te swoje teorie spiskowe, bo to nic nie da. - mówił spokojnie.
- Jeszcze zobaczymy. - powiedziałam i wyszłam z gabinetu.
Od razu skierowałam się na górę, gdzie weszłam do pokoju mojej mamy.
Była na tarasie i czytała jakąś książkę.
Popatrzyłam po meblach. Musi gdzieś być...
Ha! Siegnęłam po komórkę leżącą na jej szafce nocnej i nacisnęłam przycisk odblokowujący.
Wzór.
Pff, banał. Literka "M" jak "María".
Uśmkechnęłam się, kiedy hasło okazało się poprawne i pierwsze co zrobiłam to weszłam w jej kontakty. Jeden z nich mnie zaciekawił.
Nosił tytuł "Miguel" i emotikonę typowej tabletki.
Ciekawe... wysłałam sobiebjego numer i usunęłam tego smsa przy okazji sprawdzając czy przypadkiem nie pisała z nim jakis smsów. Albo tylko do niego dzwoniła, albo wszystkie smsy od razu usuwała...
Położyłam telefon tak jak go znalazłam i wróciłam do gabinetu inżyniera.
Siedział przy biurku i siedział w laptopie.
Klapnęłam na kanapie biorąc do ręki swój telefon.
- Znalazłam bardzo ciekawy kontakt u niej w telefonie. - uśmiechnęłam się zadowolona ze swojego małego sukcesu.
- Angie, uspokuj się. Przecież równie dobrze mogło tak na ciebie zadziałaś wino... - mruknął gapiąc się w ekran komputera.
- To dzwonię... - powiedziałam wystukując numer, który przed chwilą sobie przesłałam.
- Czekaj! - zerwał sie z biurku i dopadł do kanapy wyrywając mi telefon. - Ja to zrobię. To trzeba na spokojnie, a nie na hop-siup. - zrobił poważną minę i wziął swój telefon. - Pokaż ten numer.
Przepisał numer do swojego telefonu i zadzwonił.
Po chwili odezwał się.
- Halo, witam serdecznie. Z tej strony prawa ręka pani Angeliki Saramego, która prosiła mnie abym umówił ją z panem na spotkanie. Mhm... tak... oczywiście. O której byłoby to możliwe? Bo moja szefowa się bez lroblemu dostosuje. Aha... czyli jutro? Dobrze, jutro. 23:00?? Nie za późno trochę? Aha. Jeśli zawsze się tak z nią pan umawia, to oczywiście nie ma problemu. Nie, nie. Nie ma takiej potrzeby. Będzie na pewno. Dziekuję bardzo, miłego popołudnia życzę. Do usłyszenia. - i się rozłączył.
- I co? - zapytałam zaciekawiona skupiając wzrok na jego twarzy.
- No nic. Jutro o 23:00 się z nim spotykasz.
- Gdzie? - zapytałam znowu.
- W parku. Trochę nie fajne miejsce, więc pójdę z tobą, dobrze? - zapytał.
- Przecież jestem już dorosła. - uświadomiłam go.
- A pamiętasz co ostatnio było, jak sama szłaś nocą przez park? - zapytał pogłaskał wierzhem dłoni mój policzek. - Poza tym po głosie ten typ wydawał mi się jakiś dziwny... mówił tak, jakby twoja matka się z nim regularnie spotykała. - stwierdził marszcząc czoło.
- Po głosie mogło ci się wiele wydawać... - pokręciłam głową.
- Racja.
***
Następnego dnia wpół do jedenastej wieczorem zeszłam na dół zarzucając na ramię torebkę. Weszłam do gabinetu.
- Idziesz? - zapytałam opierając się o framugę.
- Tak, tylko powiem Violi. - odparł wychodząc do salonu. - Violu, my z Angie wychodzimy! Ludmiła i Fede są w kinie, ciotka już śpi, Santiago na imprezie, a Olga już wyszła. Nie siedź za długo!
Na schodach pojawiła się moja siostrzenica.
- A po co idziecie? - zapytała zaciekawiona.
- Nie powinno cię to interesować. Jakby przyszła Priscilla, to powiedz jej że kolację ma w lodówce, niech sobie odgrzeje. - odpowiedział.
Wyszliśmy zostawiając ją w domu i ruszyliśmy przez ciemne uliczki miasta.
Równo o 23:00 staliśmy przy wejściu do parku od strony północy.
Wkrótce zaczął się w pobliżu kręcić jakiś dziwny typ.
Miał czarne włosy, brodę i ubrany miał dres.
Mimo, że był poważny na jego twarzy widać było cień drwiącego uśmieszku charakterystycznego dla cwaniaczków, których on bardzo przypominał.
- Ej. To ty jesteś Miguel? - zapytał German podchodząc bliżej.
- Zależy kto pyta. - odpowiedział wymijająco typ.
- German. To ze mną wczoraj rozmawiałeś. - odpowiedział mój szwagier.
- A ta młoda? - zapytał Miguel kiwając na mnie głową.
- Moja znajoma. Przyszliśmy tylko spytać, kim jesteś dla Angeliki Saramego. - mówił twardym i stanowczym tonem.
Wokół nie było widać żywej duszy, a na nas padało swiatło jednej latarni stojącej nieopodal nas.
- Po co ci to wiedzieć? - zapytał.
- To jej matka. - odparł krótko German.
- Angelike znam dość długo. Ale spotykamy się dość rzadko. Mieszka w Madrycie, ja tutaj. Załatwiam jej czasem różne rzeczy. Pierwszy raz coś u mnie kupiła kilka dni temu i zaznaczyła, że to jej ostatni zakup u mnie, dlatego zdziwił mnie telefon od was. - mówił, ale nadal nie rozumiałam.
- Co u ciebie kupiła? - kontynuował mój szwagier.
- Jakiś drag, po którym człowiek traci nas sobą kontrolę i gdy potem zaśnie to koniec. Nic nie pamięta od momentu w którym wziął to świństwo. - odparł.
- Legalny?
- Śmieszny jesteś. - odparł Miguel. - Tego typu "rzeczy" nie są legalne. Dlatego załatwia się je po cichu.
- Mówiła po co jej to?
- Mówiła, że jej siostrzenica ma wieczór panieński i fajnie by się było zabawić. - zdał relacje.
- Okej. Dzięki. Bardzo nam pomogłeś. - usmiechnął się inżynier.
- Luz. Pozdrówcie ją ode mnie, jak ją spotkacie. - odwzajemnił uśmiech i gdy ruszyliśmy w stronę wyjścia z parku, odprowadził nas wzrokiem.
- Wszystko jasne. - odrzekł tajemniczo mój inżynier.
- Co?
- Kupiła to dla ciebie i Pablo. Kiedy poszliście na górę wlała wam to do kieliszków i dlatwgo między wami doszło do...
- Nie wierzę ci. - przerwałam.
- Angie, przykro mi, ale układa nam się to a jedną całość. Po co by miałam kłamać temu dealerowi? Co? Przecież ona nawet nie ma siostrzenicy! - mówił. - Otwórz oczy kobieto. Nie widzisz, że ona wszelkimi sposobami stara ci się uświadomić, że Pablo to jest dla ciebie najlepszy facet, a do mnie to się nawet nie powinnaś odzywać?!
Chyba miał rację. Ale nie wiem czemu, wcześniej tego nie zauważyłam. Zobaczymy co na to wszystko powie moja mama...
&/&/&/&/&/&/&/&/&/&/&/&/&/
No siema. Rozdziała jest tak sobie wymyśliłam, że będzie.
Nie wiem co o nim myślę... cały prawie skupia sie na matce Angie.
Zobaczymy co z tego wyniknie, bo w następnym rozdziale nasza Angeles sobie porozmawia z mamusią.
Pozdrawiam serdecznie i liczę na 5 komów ;)
Powodzenia w następnym tygodniu szkoły
~ Kasiula ;)
Co tu sie podzialo? Wow German uroczy.
OdpowiedzUsuńAngelika taka rebel I wgl. 😂
Swietny rozdzial coz wiecej mowic.
Czekam na te komentarze I zycze weny.
Pozdrawiam
Dzięki, za miły komentarz.
OdpowiedzUsuńA w którym momencie nasz Germj byl najbardziej uroczy? To postaram się o wiecej takich momentów...
Tak sie o Angie troszczy I te niby naiwne pocalunki w gabinecie... po prostu lofff ❤ German zawsze jest uroczy
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHej hej :D Świetny rozdział. German taki słodki, tak się troszczy o tą Angie...ayyy. Szczerze to nigdy nie podejrzewałabym Angeliki i takie coś, ale to bardzo fajny pomysł, podoba mi się. Ogl to wiem, że ten komentarz bez ładu i składu, ale czekam na next i życzę owocnej pracy :*
OdpowiedzUsuń