Rozdziała 73 "Bo mnie mogłaby za taką wieść poderżnąć gardło"
Wstałam koło ósmej i zeszłam na dół ubrana w piżamę. Olga podała mi kawy i
zapowiedziała, że zaraz musi tutaj ogarnąć, bo w południe przyjedzie catering - gosposia jednak nie podjęła się gotowania dla wszystkich gości. Ślub miał się odbyć o godzinie 15:00 więc miałyśmy jeszcze
sporu czasu. W tym czasie do kuchni wszedł Santiago. Miał na sobie koszulę i
jeansowe szorty do kolan.
- O której wróciliście z Germanem? - zapytałam kiedy
usiadł naprzeciw mnie, przy stole.
- Chyba koło pierwszej. Nie siedzieliśmy długo... -
odpowiedział i wziął od Olgi szklankę wody.
- Jak się spisały panienki? - zapytałam z
przekąsem.
- Całkiem dobrze. - zaśmiał się mężczyzna.
- Mam nadzieję, że dzisiaj wszystko pójdzie zgodnie
z... - zaczęła Olga...
- TO DZISIAJ! - ...i nie mogła skończyć, bo usłyszeliśmy
krzyk docierający ze schodów. Wkrótce pod kuchnią pojawiła się Priscilla.
Ubrana w jeansy i biała bluzkę, gotowa wyjść do fryzjera.
- Ja wychodzę. Zjem coś na mieście. Będę za dwie
godziny. Życzcie mi powodzenia! - zakrzyknęła i wybiegła kuchennymi
drzwiami.
Patrzyłam na to przerażona i zastanawiałam się, czy
moja siostra też tak świrowała, kiedy wychodziła za Germana.
Pan domu nie zszedł na śniadanie. Widać wykończony
wieczorem kawalerskim pozwolił sobie dłużej pospać. W końcu jego narzeczona
zadzwoniła do mnie i powiedziała, że mam uprzedzić jej córkę, że wróci później, bo jeszcze jedzie do kosmetyczki.
Odpowiedziałam tylko "okej" i rozłączyłam
się. Do kuchni akurat weszły Violetta oraz Ludmiła i przeciągając się usiadły przy
stole w kuchni. Jako, że Olga dyrygowała osobom z cateringu, w ogrodzie, ja
podałam dziewczynkom kawę i śniadanie.
- Angie? - zagadnęła mnie blondynka, kiedy smarowała
croissanta dżemem. - A ty tutaj zostajesz po ślubie?
- To znaczy? - zapytałam.
- Będziesz nadal tutaj mieszkać? - sprostowała
Violetta.
- Myślę, że... - zawiesiłam głos. Pomyślałam o tym,
jak Priscilla biorąc ślub z moim szwagrem staje się "teoretycznie"
panią tego. Nawet jeśli German będzie chciał, abym została, ale Pris nie
życzyłaby sobie mojego towarzystwa, musiałabym opuścić ten dom.
Spuściłam wzrok, a dziewczyny zabrały się za
jedzenie udając, że nie oczekiwały odpowiedzi.
Koło 13:00 zaczęłam przygotowania do
uroczystości. W pierwszej kolejności wzięłam kąpiel i w szlafroku ruszyłam do
swej sypialni, gdzie umalowałam się, wysuszyłam włosy i uczesałam je. Na
koniec włożyłam śliczną sukienkę, którą uprzedniego dnia dostałam od szwagra.
Zeszłam na dół z nadzieją, że gdzieś się na niego natknę i podziękuję mu za
miłą niespodziankę.
Na parterze spotkałam kilku domowników ubranych w
szykowne stroje, gotowych do wzięcia udziału w tak "wiekopomnej
chwili", jak określiła ją Priscilla. Ludmiła i Violetta miały takie same
sukienki. Jedynie kolorem się różniły - kreacja Violi miała delikatny, lawendowy
odcień, podczas gdy Ludmiła miała na sobie pastelowy róż.
Minął mnie Marcus, Luisa, ciotka Germana aż w końcu
doszłam do wyjścia na taras, gdzie stał już ogromny namiot, a pod nim miejsce
przygotowane do odbycia się ceremonii ślubu. Tuż obok cztery długie stoły
nakryte białymi obrusami i ozdobione malutkim kolorowymi wstążkami. Między
drzewami wisiały lampki, które po zapaleniu dawały ciepłe światło, oraz
sztuczne kwiatki przeplatające się między lampkami. Podziwiałam to wszystko,
kiedy podszedł do mnie Ramallo.
- Angie, wiesz gdzie jest German? - zapytał przyjaciel
inżyniera poprawiając krawat. - Nigdzie nie mogę go znaleźć.
- Chyba jest u siebie w sypialni. Pojdę po niego. -
zaoferowałam. Ruszyłam do domu i po schodach, szybkim krokiem, aż w końcu
trafiłam pod drzwi sypialni pana domu. Zapukałam. Zero odpowiedzi. Jeszcze raz
zapukałam. Zero odpowiedzi. W końcu zawołałam:
- German? Uwaga, wchodzę! - weszłam do pomieszczenia i
nie ujrzałam tego czego chciałam (Czyli półnagiego Germanka)
Pokój był pusty. Byłam w szoku.
Zbiegłam szybko na dół i powiedziałam o tym Ramallo.
Był tym zaskoczony i od razu wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki
telefon.
- Halo?! German? Mam nadzieje, że to odsłuchasz, skoro
już nie potrafisz odebrać telefonu! Angie i ja się niepokoimy i mamy nadzieje,
że za chwilę zjawisz się w swoim ogrodzie. - zakończył i schował telefon
spowrotem.
- Cały dzień go nie widziałam. Spodziewałam się, że
odsypia wczorajszy wieczór? Wiesz z kim wracał do domu? - zapytałam.
- Nie... ja wyszedłem wcześnie. Z tego co wiem długo
siedzieli. I on, i Santiago, i Gregorio... - odpowiedział.
- Dobra obdzwonię chłopaków ze Studio. Ty w tym czasie
wypytaj Santiago i Marcusa. Ale dyskretnie. - upomniałem go - Nie każdy musi na
razie wiedzieć, że mamy uciekającego pana młodego.
Przez twarz mężczyzny przebiegł cień uśmiechu i ruszył
w stronę domu.
- Jeśli chcesz, mogę do ciebie przyjechać wcześniej. -
mówił Pablo. - Szybko się wyszykuję, tylko krawat musisz mi...
- Zostałeś w ogóle zaproszony? - zapytałam
zaskoczona.
- Tak. - odpowiedział. - German mnie zaprosił.
- Czy pamiętasz z kim German wracał z waszej balangi?
- wróciłam do tematu, chodząc nerwowo po tarasie.
- Nie wiem, nie pamiętam... ja chyba wracałem z Angelą
i...
Wywróciłam oczami.
- Dobra, dzięki. Po prostu bądź tu jak najszybciej. -
zakończyłam te nieskładną rozmowę i wybrałam numer Gregorio.
- Witam szanowną Ąszi! - zawołał tonem żartownisia,
kiedy się przywitałam.
Wypytałam go o powrót, ale on wracał z Betó i nic
więcej nie pamięta. Ech... porażka jakaś.
Zadzwoniłam do Germana. Raz. Drugi. Trzeci. Za ósmym
razem rzuciłam telefonem na kuchenny stół przy którym znalazłam się drepczących
nerwowo podczas tych rozmów telefonicznych.
- Angie? Dlaczego tak się denerwujesz? O co chodzi? -
zapytała Viola, która właśnie się zjawiła w drzwiach.
- Uch... - westchnęłam, a ona podeszła do stołu. -
Chodzi o taki jęden prezent dla twojego taty. Ode mnie. Gregorio go ma, a się
spóźni. - zmyśliłam nerwowo i szybko wybiegłam z kuchni.
Ramallo wrócił na teraz z parą naszych gagatków.
Obydwoje ubrani w garnitury i w czerwonych muszkach.
- Co jest? - zapytał Santiago.
- Gdzie masz kuzyna? - zapytałam wściekła.
- Tutaj. - wskazał lekko spiętego Marcusa.
- Och, nie rżnij głupa. - żąchnęłam się - Dobrze
wiesz o co mi chodzi. Pytam gdzie jest German!
- Nie wiem. Nie wrócił na noc? - zapytał zakończony
mężczyzna.
- Nie. I nie odbiera. I nie odpisuje na smsy. -
dodałam pokazując mu swój telefon.
- Znaczy... on dużo nie wypił... - zaczął
Santiago.
- Przecież dobrze wiem, co się tam działo. -
odpowiedziałam przypominając sobie snapy, które mi wysyłał całą noc. Impreza
była dość "poważna". Nawet jeśli German mało pił, to powinien teraz
tutaj być. A go nie ma.
- On poszedł do domu... nawet nie pamietam o której.
Ale na pewno jechał sam, pamiętam jak zamawiał taksówkę.
- Was gdzieś puścić. - westchnęłam i spojrzałam na
Ramallo - Musimy coś zrobić.
Ton mojego głosu był nerwowy.
- Angie, co ty chcesz zrobić? Są wydarzenia, które bez
niektórych bohaterów nie mogą się odbyć. Urodziny nie odbędą
się bez solenizanta, pogrzeb bez nieboszczyka, a ślub bez PANA MŁODEGO. - mówił
asystent inżyniera gorączkowo poprawiając okulary. - To jest chore. Musimy tym
gościom powiedzieć, że nie ma ślubu. Ale oni przyszli z nadzieją, że się
zabawią i...
- RAMALLO! - krzyknęłam, a Lisandro od razu zamilkł. -
Ty się zajmij panem z urzędu stanu cywilnego i Priscillą, a ja się zajmę gośćmi
i Violettą. - zarządziłam i już miałam iść, kiedy mężczyzna mnie
zatrzymał.
- Dlaczego ja mam Pris? - zapytał obruszony.
- Bo mnie mogłaby za taką wieść poderżnąć gardło. -
odpowiedziałam z uśmiechem i ruszyłam w stronę sceny ustawionej po lewej
stronie ogrodu. Poprosiłam Maxiego o podłączenie mikrofonu i zaczęłam
mówić...
- Drodzy goście! - zawołałam, a wszyscy spojrzeli na mnie. - Być może niektórzy mnie nie znają. Jestem Angie, szwagierka pana młodego, Germana Castillo. Wiem, że wielu z was przybyło tutaj z dość daleka, ale muszę coś oświadczyć... - usłyszałam milczenie gości - Germana nie ma.
Usłyszałam "och" wydobywające się z większości mojej "publiczności". - Jest mi bardzo przykro z tego powodu i wam, zapewne, również ale to nie jest moja, ani niczyja wina. German wyszedł wczoraj wieczorem i od drguei w nocy nikt go nie widział. Nie wrócił również na noc i od rana go tutaj nie było. Wygląda na to, że raczej nie ma zamiaru wrócić jeszcze dzisiaj, bo cały czas odrzuca połączenia.
- Ale możemy tutaj zostać, na imprezie?! - usłyszałam jakąś starszą panią w zielonym kostiumie.
- Oczywiście! Muzyka będzie grana na żywo, zapraszam do tańca i wspólnej zabawy. Zaraz pojawią się tort, który wspólnie zjemy. - wybrnęłam sprytnie - A potem będą podawane przystawki. - uśmiechnęłam się do ludzi i zeszłam ze sceny. Kiwnęłam głową na Federico i chłopak razem z kolegami weszli na scenę aby coś zaśpiewać.
W tym czasie ruszyłam do kuchni i powiadomiłam Olgę, aby rozkazała kelnerom podawać tort.
- Już?! Nawet nie widziałam jak się pocałowali! - zawołała oburzona kobieta.
- Bo Germana nie ma! - zawołał do niej Ramallo, który właśnie wszedł do kuchni.
Miałam zapytać czy rozmawiał z Priscillą, ale Olga nie dała mi dojść do głosu i krzyknęła:
- Z tobą nie mam ochoty w ogóle rozmawiać, Ramallo. Skoro ja tutaj "tylko sprzątam" - ostatnie słowa wypowiedziała charakterystycznym tonem - To się do mnie nie odzywaj. Bo o czym ty możesz mieć do rozmawiania z osobą, która tutaj "tylko sprząta"!
- To jest skandal...! - zaczął się oburzać Ramallo.
- Nie podnoś na mnie w tym pomieszczeniu głosu. Krzyczeć to sobie możesz, ale na tą swoją Margaret!
I wtedy weszła Jade. Ją też zaprosili na ślub?
- Wiem wszystko. German zniknął! Ktoś go porwał! - zaczęła panikować kobieta i nerwowo chodziła po całej kuchni.
- Musimy coś ustalić, bo to nie może tak wyglądać. Co ja mam powiedzieć Priscilli? - mówił Ramallo, a Jade przejęta uczepiła się jego ramienia.
- Jeszcze jej nie powiedziałeś? - zapytałam zaskoczona.
- A co? Miałem jak głupi wleźć jej do sypialni? Może się szykuję do ślubu...
- Oby to robiła jak najdłużej! - zawołała Olga wyjeżdżając z kuchni z tortem na wózku.
- To jest jakaś paranoja... - powiedziałam patrząc na Jade.
- Z UST MI TO WYJĘŁAŚ. - usłyszałam głos dochodzący z drzwi kuchennych prowadzących do salonu.
--------------------------
Siema! Kolejny rozdział za nami. 3 komy = next w sobotę. Zaczyna się szkoła, więc rozdziały będą się pojawiać co tydzień i odrobinę krótsze. Jak tam? Gotowi na poniedziałkowe wyzwania?
I jak myślicie? Czyj będzie głos krzyczący na samym końcu rozdziału?
Pierwsza. CIekawe co temu odwaliło. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńMoże zmadrzal i jednak nie ożeni się z Pris. Tak nagle wbije i krzyknie że kocha Angie XD
OdpowiedzUsuńCzekam na next :*
O kur... czekam na next, bo widze ze bedzie sie dzialo <3
OdpowiedzUsuń