Rozdziału tydzień temu nie było, za co Was bardzo przperaszam, ale byłam chora i nie miałam kiedy go wstawić. Jutro do południa powinien się ukazać ;)
Besos ;*
~ Kasiula ;)
Wróciliśmy do domu, w którym od razu gdy weszliśmy uderzył w nasze nozdrza zapach spalenizny. Spojrzałam przerażona na Violę i Ludmiłe i pobiegłam do kuchni, gdzie nie było NIKOGO! Przerażona Ludmiła podbiegła wyłączać kuchenkę, a my z Violą otworzyłyśmy trzy pary drzwi, aby trochę wywietrzyć. Spojrzałam na ulubioną patelnię Olgi, którą właśnie Ludmiła uratowała przed spłonięciem. To chyba są jakieś grzyby... - Co tu robicie? - zapytała ciotka pana domu, która nagle pojawiła się w kuchni. - Ratujemy dom przed spłonięciem, bo ktoś coś smaży a potem wychodzi zapominając o bożym świecie. - odpowiedziała Viola z wyrzutem. - To nie jes moja wina. Zadzwoniła do mnie pani Vanessa musiałam odebrać. To koleżanka z klubu brydża. - Dobrze. Ale czy przy okazji może ciocia pamiętać o najprostszych rzeczach? Takich jak wyłączenie kuchenki! - zapytała Viola. - Okej, już dobra. Chciałam zrobić obiad... - To rób to następnym razem ostrożniej... - powiedziałam łagodnie do starszej kobiety. ...
- Aha, i nagle postanowiłaś się odezwać... fajnie. Szkoda, że to już nieaktualne, bo twój SYN dziś wieczorem wychodzi ze szpitala! - po dłuższej chwili powiedział do słuchawki, kiedy ja siedziałam i bez ruchu słuchałam co mówi. - Nie, Vanessa to ty mnie posłuchaj! Miałaś go gdzieś i olewałaś wychowanie go po całości. Powiem krótko: dałaś ciała... A przyjeżdżaj sobie, kiedy chcesz. Mnie to i tak wszystko jedno! - zawołał wściekły rzucając słuchawką. Patrzyłam na niego bojąc sie do niego odezwać... - To TA Vanessa? Matka Federico? - zapytałam cichutko, bojąc się każdy najmniejszy dźwięk spowoduje wybuch mojego szwagra. - Tak. - odpowiedział krótko po dłuższej chwili ciszy. - To ona. Będzie tu za dwa dni. - oznajmił. Nie wiedziałam zbytnio co powiedzieć, więc tylko patrzyłam na jego zmarszczone brwi, zmartwienie w oczach i pulsującą żyłkę na jego skroni. Był niespokojny i nerwowy. Widać było, że go ta sytuacja denerwuje. - W takiej sytuacji, ja nie wiem co ja mam robić! Ona m...
Otworzyła oczy i dopiero po kilku sekundach jej wzrok się wyostrzył. Zobaczyła sufit. Powoli usiadła spuszczając nogi z kanapy. Dopiero wtedy wstała i rozsuwając drzwi prowadzące do gabinetu wyszła. Głowa trochę bolała, a w brzuchu miała bardzo dziwne uczucie. Widać łączenie mojito i tych babeczek to nie był dobry pomysł. Chwyciła jakąś koszulę leżącą na kanapie i zarzuciła na siebie. Powąchała ją. Pachniała jej najlepszym przyjacielem. Din, don, din, don - usłyszała i szurając stopami ruszyła do drzwi. Otworzyła drzwi - w drzwiach stała Violetta. - No cześć. - uśmiechnęła się nastolatka. - Miałaś być u Tomása. - odparła szybko z nutą niezadowolenia. - A ty kazałaś mi przyjść przed 12:00. Jest za piętnaście. - przypomniała brunetka podpierając się pod boki. - Mogę wejść? - Jasn... - mruknęła niezrozumiale Angeles i wpuściła swoją siostrzenicę. - Nieźle pobalowaliście. - stwierdziła Violetta. - Widzę, że ty też. - Bez przesady. - Masz kaca. - bardziej stwierdziła niż za...
Komentarze
Prześlij komentarz