Rozdział 20
Nazajutrz wstałam, ubrałam się i spojrzałam w swoje lustro.
"Powinnam trochę schudnąć" - pomyślałam i zeszłam na śniadanie.
Przywitałam się ze wszystkimi i usiadłam na swoim miejscu. Po chwili do jadalni weszła Priscilla.
- Nie wstyd ci? Spóźniać się, podczas, gdy wszyscy na ciebie czekają?! - zwróciła jej surowo uwagę ciotki Germana.
- Angie, skosztuj moich bułeczek - uśmiechnęła się do mnie Olgita.
- Nie dziękuję, Olgo - odpowiedziałam zabierając się do jedzenia saładki owocowej.
- Odchudzasz się? - spytał uśmiechając się do mnie Fedrico i zabierając się do już trzeciej bułeczki gosposi.
- Nie? Nasza Angeles nie powodów by się odchudzać. Jej figura jest wzorowa. Ale... ty - po raz kolejny ciotka Germana się odezwała - Owszem, mogłabyś. - spojrzała z wyrzutem na Priscillę, która właśnie jedła tosta z dżemem.
Priscilla z trudem zignorowała tę uszczypliwą uwagę.
- Ach! Germi! - wykrzyknęła nagle starsza pani patrząc na moje czoło. - Czy ty bijesz swoją kochaną Angie? - spytała, a mnie zatkało.
Po raz kolejny w ciągu 24 godzin ktoś się zakrztusił. Tym razem był to Ramallo.
- Nieee... - odpowiedział przeciągle mój szwagier - Skąd taki wniosek?
- Ma na czole opatrunek - odpowiedziała lekko zirytowa
- To nie ja. - odpowiedział krótko - tylko bandziory, które ją niedawno porwały.
- Nie wierzę!!! - wykrzyknęła kobietą rzucając sztućce na stół.
Federico, Ludmiła i Viola, aż pidskoczyli i zrobili wielkie oczy. W spojrzeniu Olgi i Ramallo dostrzegłam przerażenie.
- Co jest? - spytał równie nie spokojnie mój szwagier.
- Jeszcze jej pozwalasz samej chodzić po nocy! Po co ci ten samochód jak swojej jedynej szwagierki podwieźć nie możesz! - wstała podziękowała, zdjęła torebkę z oparcia krzesła i wyszła z domu trzaskając drzwiami.
Śniadanie dokończyliśmy w dość dziwnej atmosferze.
***
Weszłam do pokoju nauczycielskiego, gdzie Gregorio siedział i przeglądał jakieś płyty CD.
Usiadłam i westchnęłam. Wtedy do środka weszła Jade. Nim zdążyła coś powiedzieć usłyszałam:
- Nie! Niech pani stąd wyjdzie! Natychmiast! - Gregorio wydzierał się w niebogłosy.
- Spokojnie, kochanieńki. Ja nie do ciebie! Angie, czy to prawda, że przyjechała ciocia Francesca? I co... co tak okropnie cuchnie?
- Czekaj? Ona ma na imię Francesca? I... to leki Gregoria - odpowiedziałam.
Jade spojrzała na Gregoria z odrazą.
- Świetnie w takim razie muszę się z nią przywitać! Wpadnę do was dziś na kolację, okej? - wypaliła.
- Jasne... - odparłam powoli.
- No, to super! - odpowiedziała.
Otwarły się drzwi i wszedł German, który prawie wpadł na wychodzącą Jade.
- Cześć, Germanku! Widzimy się na kolacji! - pocałowała go w policzek i wyszła trzaskając drzwiami.
German usiadł obok mnie.
- Mam być zazdrosna? - spytałam wskazując na czerwony ślad szminki na jego policzku. Starł to szybko i odparł:
- Chyba nie powinnaś. - odpowiedział z uroczym uśmiechem.
- No, nie wiem, nie wiem... - odwzajemniłam uśmiech i wróciłam do przeglądania partytur.
- Czyli mam się dzisiaj spodziewać Jade na kolacji? - spytał wyciągając jakąś teczkę z szuflady.
- Na to wygląda. Chyba, że jakos z nią pogadam i to odwołam. Priscilla jest w jakimś parszywym humorze - wzruszyłam ramionami.
- Fakt. Jeszcze pobije Jade... - przyznał mi rację.
Wtedy wpadł Santiago. Był zdyszany i zdenerwowany.
- German, German... Ciotka Fran... Ona... Ona się chyba szaleju najadła... Zrób coś! - wykrzykiwał pojedyncze słowa cały czas ciężko dysząc.
- Ale poczekaj! Jak to szaleju?! - wypytywał German nic nie rozumiejąc.
- Normalnie! Ale chodź, bo ty jedyny ją uspokoisz!!!
German spojrzał na mnie zaniepokojony.
- Angie, poradzisz sobie? - spytał chwytając mnie za ramię.
- Pewnie, leć! - ponagliłam go, a on wybiegł z Santiago potrącając w drzwiach Gregoria.
- Co jest?! Co jest?! Powoli! - wykrzyczał choreograf, gdy ci już dawno wybiegli i usiadł przy stole.
Przeglądałam jakieś papiery, podczas gdy Gregorio czytał jakieś kolorowe pisemko.
Zastanawiło mnie, co takiego wuprawia ciotka Germana. W końcu z głową w chmurach poszłam na zajęcia.
***
Weacałam właśnie ze Studia, kiedy ktoś niespodziewanie zakrył mi oczy od tyłu.
- Cześć. - usłyszałam ciepły głos i ujrzałam przed sobą Niko.
- Hej! - uśmiechnęłam się do 19 latka.
Miał na oczach okulary przeciwsłoneczne, w których odbijała sie moja twarz.
Poszliśmy w stronę parku. Rozmawialiśmy, jak mu się w układa w "pracy". Opowiadał , że upiekło mu się po mojej ucieczce.
Rozmawialiśmy tak, aż doszliśmy do willi. Weszłam do domu.
Tam od progu, przywitały mnie krzyki naszej nowej, tymczasowej domowniczki i mojego szwagra.
- Nie, Germanku! Nie będę jej inaczej traktować! Spójrz na to!
- Ale to cię nie upoważnia do...
- Cicho! - przerwała mu - Ani słowa!
- Dobrze - odparł zrezugnowany German.
Jego ciotka minęła mnie w drzwiach witając sie uprzejmie.
Weszłam dalej i rzuciłam torebkę na kanapę, sama na opadając obok.
- Co się tu działo? - zapytałam po krótkej chwili ciszy.
- No nic... - westchnął - Dostała szału z powodu Priscilli. Nie rozumiem jak można jej tak nie lubić, kiedy...
- KOCHANIE! - do domu wpadła właśnie Priscilla - Mam genialny pomysł na wystrój naszej sali weselnej, na nasz ŚLUB!
××××××××××××××××××××××××××××
A o to i rozdziała 20!
Wkurza mnie ostanio Priscilla więc chyba jej coś zrobię... ;)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał :D
Piszcie swoje opinie!
Besos ;*
~ Kasiula ;)
Zajebis....
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
Jak każdy spod twojego pióra pisarskiego. Ja mam na jutro dwa sprawdziany i zamiast kuc czytam blogi ech...ja bym Priscille tirem przejechala, ale to malo oryginalne. A ta ciocia wymiata! Chce taką XDD
Czekam na szybki next :*
Jejku dzięki ;D Ja jutro tylko kartkówka za kartkówką ;) Powodzenia na sprawdzianach nieuku ;P
OdpowiedzUsuńRozdział super ! Nie mogę z tego jak ciotka jedzie po naszej Pris xdd oby tak dalej , pozdrwiam ;)
OdpowiedzUsuń