Rozdziała 40. Bezradność Germiego, intrygi Violi i nowy stary początek.

Weszłam do pokoju nauczycielskiego i od progu napadł mnie Pablo.
- Gdzieś ty była?! - pozwolił sobie podnieść na mnie głos - Angeles, dzwoniłem, pisałem smsy... a ty, cholera, nic!
- Przepraszam, nie popatrzyłam która godzina...
- A telefon?! Gdzie go posiałaś? - pytał nerwowy.
- Chyba w domu zostawiłam... - mruknęłam cicho, a on westchnął.
Usiadł przy stole, a ja podeszłam do niego i zaczęłam masować mu barki i łopatki.
- Mmmmm...- zamruczał, a ja czułam jak jego mięśnie ustępują pod moimi dłońmi.
Nachyliłam się i pocałowałam go w policzek, kiedy do pokoju wszedł German.
- Angie, zapomniałaś o telefonie. - powiedział i podał mi komórkę. - Chyba ktoś do ciebie dzwonił.
- To byłem ja - odparł Pablo wskazując na siebie palcem i patrząc na mnie.
- Pablo, Gregorio bardzo pilnie potrzebuje cię w sali tanecznej. - powiadomił go German, a mój przyjaciel wstał i wyszedł przepraszając na momencik.
                
- Dzięki za telefon. - powiedziałam, gdy Pablo zatrzasnął za sobą drzwi, a w pomieszczeniu nastała prawie idealna cisza.
- Tak, nie ma za co... - uśmiechnął się i podszedł do mnie obejmując w talii.
Zarzuciłam ręce na jego szyję. A on nachylił się i delikatnie mnie pocałował, natomiast ja pogłębiłam pocałunek.
Było mi genialnie. Po jego całusach zawsze sie czułam jak w niebie.
- Muszę już iść... - mruknęłam.
- Dokąd? - zapytał mój szwagier.
- Do dużej sali. Trwają próby. Federico i Ludmiła będą ćwiczyć piosenkę i... - nie zdąrzyłam dokończyć, gdyż zamknął mi usta pocałunkiem.
Ech... co on ze mną wyprawia...?
- Koniec tego - mówię stanowczo i odsuwam się. - Ty zostajesz i przeglądasz rachunki i faktury.  - rozkazałam dźgając go palcem w pierś.
- Okej... - zgodził się nachylając się aby mnie pocałować. Ja szybko wyśliznęłam się  spod niego i pobiegłam do sali prób.
  Po skończonych zajęciach ruszyłam do domu, ale nie było mi dane długo iść samej, bo nagle podbiegł Pablo.
- Hej, kochana.
- Hej. - odpowiedziałam krótko i usiadłam na ławce stojącej obok (bo byliśmy w parku)
- Co cię gryzie? - zapytał zajmując miejsce obok mnie i obejmując mnie czule ramieniem.
Wtuliłam się w niego patrząc na drzewa.
- Nic. Po prostu w sobote rano przyjeżdża matka Federico. I trochę się tego boję. Tak samo German.
- No to co ma powiedzieć Federico? - zapytał i miał rację.
- Nie wiem. Bo on o mamie wiele nie powiedział. Ani o niej, ani o tym co myśli o jej zachowaniu... - powiedziałam.
Siedzieliśmy chwilę w milczeniu.
- Muszę już iść. Kolację trzeba robić dla tej bandy głodomorów. - zaśmiałam się, mimo że bardzo nie chciało mi się wstawać i iść do domu.
- Cześć Pablo - uśmiechnęłam się i pocałowałam go czule.
- Narka - oddał pocałunek, uśmiechnął się a ja odeszłam w stronę domu.
  Po przyjściu od razu zabrałam się za przygotowywanie lekcji dla Violi, a kiedy wróciła ja miałam już wszystko gotowe.
Zaczęłyśmy biologię.
***
-... i wtedy nazywamy to kwasem rybonukleinowym, czyli w skrócie RNA. Tak?
- Pojedziesz ze mną jutro do galerii handlowej? - zapytała nastolatka.
- Violetta, teraz biolka, potem sklepy. - zwróciłam jej uwagę.
- Nie chodzi o sklepy. Muszę kupić prezent tacie. - mruknęła zamykając podręcznik z biologii.
- Co? - zapytałam.
- No wiem, że ma dopiero urodziny za tydzień, ale chciałam mu coś kupić jutro, wiesz...
- TO JUŻ ZA TYDZIEŃ? Jasne, idziemy! Nawet teraz! - wstałam i zabierając torebkę i przeczesując włosy zbiegłam na dół, a za mną moja siostrzenica.
Akurat minęłyśmy w drzwiach Priscillę.
- A co wy tak pędzicie? - zapytała ciekawska.
- Bo... tak... - odpowiedziała szybko nastolatka.
Wsiadłyśmy do mojego auta i ruszyłyśmy do centrum po prezent.
  Mój problem był taki, że nie wiedziałam co mu kupić...
Myślałam nad krawatem, spinkami do koszuli... ale to było uniwersalne. Równie dobrze mogłabym dać to Gregorio i sprawiłoby mu to taką samą radość jak Germanowi. A ja chce coś... nie uniwersalnego.
Weszłyśmy do galeri i... obeszłyśmy dosłownie wszystkie sklepy.
Myślałyśmy nad zegarkiem, spinkami, krawatem, koszulą, muszką, piórem wiecznym... ale te wszystkie przedmioty nadawały się na prezent dosłownie dla
dla każdego. A my chciałyśmy coś tylko dla niego. W końcu Violetta poddała się i kupiła mu krawat w misie koaly. Był cudny. A ja... ja już mam pomysł, ale potem nad nim pomyślę.
Usiadłyśmy w jakiejś kawiarni w centrum.
Ja wzięłam sobie szarlotkę, a Viola jakiś wymyślny budyń.
- A ty Angie - zaczęła po chwili - Ile jesteś młodsza od taty?
Zatkało mnie. Co to w ogóle jest za pytanie? Pytanie jak pytanie. Ale co w takim razie należy jej odpowiedzieć?
Kiedy ja miałam 9 lat, to María miała 19.
Więc, kiedy brali ślub ona miała 24 lata, a ja 15.
A teraz German kończyć będzie 42 lata, a ja 32... Co 32?! Dopiero teraz dotarło do mnie jaka jestem stara jak... na te warunki... powinnam już mieć męża co najmniej. Jak moja matka była w moim wieku to María już miała 6 lat. A ja nawet narzeczonego nie mam...
- Eeem... o 10 lat. - odpowiedziałam szybko strzelając oczami wszędzie, byle tylko nie napotkać jej wzroku.
- To wcale nie taka duża różnica wieku. - stwierdziła po chwili moja siostrzenica.
- Taak... nie wiele lat nas dzieli. - odpowiedziałam kończąc swoją szarlotkę.
Wróciłyśmy pół godziny później. A gdy usiadłam wygodnie w salonie, kiedy Viola pobiegła ukryć swój prezent przed wścibskim ojcem zadzwoniłam do mojego przyjaciela.
- Słucham cię kochana. - zaczął.
- Masz numer do tego twojego znajomego? Malarza. Tego co maluje akwarelami obrazy.
- Chodzi ci o Chudego? - zapytał.
- Tak. Właśnie o niego. - uśmiechnęłam się.
- No tak.
- A wyślesz mi smsem? Bo muszę się z nim skontaktować. Pilnie.
- Okej... ale po co ci jego num...
- Po prostu wyślij, potem ci powiem o co chodzi. Cześć i z góry dzięki. - zawołałam słysząc kroki szwagra i rozłączyłam się.
German spojrzał na mnie podejrzliwie, ale gdy już chciał wypytywać czemu się nagle rozłączyłam, bo na dół zbiegła Viola z książkami do chemii pod pachą.
- To co? W ogrodzie? - zapytała wskazując opasłą księgę.
- Jasne. - uśmiechnęłam się i ruszyłyśmy do ogrodu, zotawiając mojego szwagra samego w salonie.

- Czyli pani Vanessa kiedy do nas przybędzie? - zapytał Ramallo, który odwiedził nas dziś podczas kolacji.
- W sobotę, Ramallo. - odpowiedział inżynier spokojnie, ale jego twarz spoważniała.
- Zupełnie nie wiem jak mam to ogarnąć. Kolejna osoba, której trzeba będzie posłać, przyszykować posiłek... ja nie wiem... Ramallo nie możesz na ten weekend... na przykład... - mówił German.
- Co? No wyduś to w końcu z siebie. - zmarszczył brwi jego asystent.
- Na przykład zerwać na weekend z Margaret, aby Olga mogła chociaż na chociaż na chwilę wrocić do pracy. - dokończył za niego Santiago pchajac do ust lazani.
- Słucham?! German nie! Ja mogę się dla ciebie poświęcić, ale bez przesady mój drogi
- Ale to ten Santiago coś gada od rzeczy! - zaśmiał się sztucznie mój szwagier, a potem łypiąc wściekle na kuzyna. - Ach, ten żartowniś... Jasne, że nie to miałem na myśli. Myślałem, że może po prostu... yyy... pomożesz mi w ugotowaniu jakiejś dobrej kolacji... - jednak ma talent aktorski, większy niż myślałam.
- Nie no, oczywiście że ci pom...
- Przed przyjściem Ramallo, German mówił mi co innego... - szepnął do mnie Santiago, podczas gdy Ramallo mówił o tym jak to on jest chętny do pomocy przyjacielowi.
- Domyśliłyśmy się, kiedy popatrzył na ciebie spojrzeniem pod tytułem "Zabiję cię!" Widać zrezygnował z proponowania CZEGOŚ TAKIEGO kumplowi - nachyliła się do nas Ludmiła.
Reszta kolacji minęła w radosnej atmosferze.
Kiedy już Ramallo opuścił willę, a cały dom zatonął w ciemnościach nocy na palcach do mojego pokoju weszła Ludmiła i Violetta.
- O co chodzi? - zapytałam, kiedy z tajemniczymi minami weszły do pokoju i usiadły na łóżku.
- O to, że za tydzień, w piatek wieczorem robimy tacie imprezkę niespodziankę w ogrodzie. Zaprosimy mnóstwo ludzi i w ogóle, ale on o niczym nie może wiedzieć.
- I ty sie tym zajmiesz - dodała Ludmiła.
- Ja? - zapytałam zaskoczona patrząc na nastolatki.
- Tak. Chodzi o to, aby go wprowadzić do domu w odpowiednim czasie. A jak wszyscy będą ustawiać jedzenie i sprzęt w ogrodzie, to kto go będzie trzymał z daleka od domu? Tylko ty się nadajesz...
- Okej.
Kiedy w miarę dogadałyśmy co i jak każda z nich poszła do siebie. Mimo, że miałyśmy na zorganizowanie przyjęcia cały tydzień, dziewczyny martwiły się, że nie zdążą. Ja natomiast się nie martwiłam... prezent załatwię jutro - będę go mieć na czwartek.

  Rano jak zwykle zbieraliśmy się do Studio, ale kiedy weszłam do pokoju nauczycielskiego jedyne osoby jakie w nim przebywały to był Pablo i jakiś facet. Obydwoje stali tyłem do drzwi.
- O, Angie. Mam zamiar cię komuś przedstawić... albo raczej cię z kimś przywitać, bo już znasz... - powiedział mój przyjaciel z uśmiechem od ucha do ucha, a tajemniczy chłopak się obrócił w moją stronę.
- Cześć Angie...

.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*
Ta dam! Rozdziała 40! Dzięki za wszystkie komy pod poprzednim rozdziałem. To bardzo motywuje 😂
Jak myślicie? Kto jest tym kolesiem, którego Angie już zna? 
Kto zgadnie otrzyma nagrodę ;P
Całuję 
 ~ Kasiula ;)
6 komow - next

Komentarze

  1. Haha rozdział <3, myślę, że to będzie ten malarz. Pablo sprowadził go na spytki bo chciał wiedzieć co ta Angie kombinuje :D ( taaaa lizanie bez zobowiązań a zachowuje się jesk pełnoprawny nażeczony Angie, niech tylko raz jeszcze spróbuje pfffffff). Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahah! Leże po przeczytaniu Twojego koma! 😂 pffff, będzie próbował dalej, bo on ja kocha i chciałby być jej pełnoprawnym narzeczonym xD A co do Chudego to niestety nie zgadłaś :/ Ale spoko, mam wrazenie ze nikt na to nie wpadnie :'D
    Dzieki za kom ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle cudowny. German taki opiekuńczy... jakby Angie była jego dziewczyna albo narzeczoną. Jestem ciekawa czy na urkach Germiego będzie taki melanż jak na zareczynach. Może tym razem siericu uda się przelecieć Angeles 😂😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. UWAGA SPOJLER
      Własnie TAKI melanż miał być, ale jak solenizant będzie miał zamiar przelecieć Angie, to chyba każe iśc wszystkim spać o 21:00 ;p
      Dzięki za miłe słowa ;*

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdziała 38 Dobra. Zabrakło Wam 2 komów, ale znajcie moje dobre serce.

Rozdziała 39

Rozdziała 47.