Rozdziała 43

Nic nie myśląc i nie czekając ani chwili weszłam wściekła do gabinetu.
- Ty chory gnoju! - zawołałam i dopiero wtedy się od niej odlepił.
Wstał wyprostował się i z przerażeniem w oczach patrzył na mnie.
- Tu chory gnoju. - powtórzyłam ciszej. - Co to miało być?!
- Vanessa, możesz wyjść? Chcę porozmawiać z Angie...
- Jasne. I tak Federico miał pokazać mi miasto. - odpowiedziała obojętnie i wyszła zamykając za sobą drzwi.
- Angie...
- Nic. Już. Nie mów. - wywarczałam przez zaciśnięte zęby.
- Ale Angeles, to... - zaczął.
- Ależ Angles, to nie tak jak myślisz! - zaczęłam udawać głos męża kobiety, która właśnie się dowiedziała o jego romansie. - Popatrz, nawet ci wymyślę wytłumaczenie! Szedłeś w jej stronę i ups!  Wpadłeś jej między nogi! - wykrzyczałam do niego. - Tak było?
- Ależ Angie...
- Pytam czy tak było! Kim ty w ogóle jesteś? Człowieku!
- Ale Angeles!
- Nie mów do mnie... Angeles. Ty, Pablo i María. Tylko te trzy osoby mogły do mnie tak mówić. A, sorry, już dwie! Ty cholerny... - zawiesiłam głos - Casanovo! Jakim cudem TY z rygorystycznego ojca zmieniłeś się w jakiegoś cholernego sukinsyna?!
Milczał. Mnie nawet łzy nie napływały do oczu. Stałam i krzyczałam. Tyle.
- Kim TY JESTEŚ?!
Cisza.
- Przygotuj papiery.
- Co? Jak to? Zwalniasz się?
- Tak. Nie mam ochoty mieszkać z tobą nigdy więcej! - krzyczałam z bólem.
- Angie posłuchaj! - zarządał.
- Nie! Nie mam ci nic do powiedzenia. I ty też nie powinieneś! Dawałam ci miliony, tryliony szans! Ale tym razem przesadziłeś. Ty się w ogóle nie zmieniłeś!
Cisza...
- Żałuję, że cię poznałam. Żałuję, że przyjechałam do Violetty spotykając ciebie. Żałuję, że tak bardzo się w tobie zakochałam.
- O...
- Teraz już Violetta nie ma nauczycielki. A ty nie masz już szwagierki... - powiedziała cicho, z dalej odczuwanym bólem w sercu - Idę się spakować i... nie próbuj mnie zatrzymywać.
- Angel...
- Ja już z tobą skończyłam. - powiedziałam szybko i wyszłam z gabinetu kierują się na górę.
Weszłam i usiadłam na łóżku tępo gapiąc się w szafę.
Szybko jednak się ogarnęłam, wstałam i zaczęłam się pakować.
Spojrzałam na komodę, a na niej stały ramki ze zdjęciami w środku. Szybko je zagarnęłam do torby. Tak samo jak książki, laptopa, różne ładowarki, papiery dotyczące Studio.
Kiedy byłam gotowa z ciężkim bólem zeszłam na dół unosząc walizki nad ziemię. Mimo, że byłam chuda to miałam dość sporo siły i nie miałam problemu ze znoszeniem walizek z góry.
Pozstawiłam je i wyciągnęłam ich rączki, aby pociągnąć bagaże.
W korytarzy, prawie przy drzwiach spotkałam mojego szw... byłego szefa.
Wyciągnął rękę po moje bagaże, ale tylko odszarpnęłam się, kiedy chwytał walizki.
Spokojnie je puścił.
- Może przynajmniej cię odwiozę? - zapytał.
- Masz czelność jeszcze o to pytać? Poradzę sobie. Spokojnie, wytłumaczę wszystko Violi, w poniedziałek. - odpowiedziałam chłodno i oddałam mu do rąk mój komplet kluczy.
W tym czasie chwycił mój nadgarstek.
- Zostań... - mruknął, kiedy ja usiłowałam się wydostać z jego żelaznego uścisku.

- Pogarszasz sprawę. - ostrzegłam go groźnie i wyszłam trzaskając drzwiami i zostawiając go samego w przedpokoju.

Stanęłam przed drzwiami i spojrzałam w niebo. Było już późne popołudnie... nie, bardziej wczesny wieczór. A mimo to wydawało się być ciemniej niż powinno, jak na tę porę roku. Może to przez te chmury, które kłębiły się na niebie, jakby zaraz miał z nich lunąć paskudny deszcz.
Chwyciłam uchwyty moich ogromnych walizek i z ciężkim westchnieniem ruszyłam do mojego mieszkania.

  Dość dawno w nim nie byłam. Mimo, że było duże, to specjalnie je urządziłam tak, aby nie zionęło pustkami i zimnem. Myślę, że uzyskałam zamierzony efekt.
Stanęłam pod drzwiami i odszukałam tak dawno nie używanych kluczy.
Wsadziłam klucz do zamka i już po chwili byłam w środku.
- No tak - powiedziałam. - Należałoby tu odkurzyć...
I zostawiając walizki w salonie poszłam po odkurzacz.
Kiedy w uporałam się z podłogami to zajęłam się z mokrą sciereczką kurzem na półkach, parapetach i bibelotach. Na końcu tylko na szybko szyby i lustra i już mogłam się rozpakowywać.
  Kiedy wszystko było na swoim miejscu usiadłam na kanapie. Ale długo na niej nie usiedziałam, gdyż mój wzrok napotkał ścianę przodków. Pablo ją tak nazwał, ale na niej tylko byli przodkowie. Ma tej ścianie oprawieni w grubsze lub cieńsze ramki zostali moi znajomi ze studiów i liceum, moi przodkowie, moja siostra, mama, Pablo, Violetta, wspólne zdjęcie wszystkich nauczycieli ze Studio (kiedy był jeszcze Antonio), moi uczniowie... i German.
Nie chciałam ubolewać nad tym, jak bardzo mnie skrzywdził. Może po prostu nie był mnie wart i mimo, że bolało to po prostu postanowiłam go olać.

I się zemścić.

Na razie włączyłam sobie telewizję, a tam leciała akurat Ukryta Prawda.
Borze, kiedyś zastanawiałam się kto to ogląda, ale nagle zrozumiałam, że te wszystkie sytuacje które mają miejsce w tym chorym serialu mogły się zdarzyć w prawdziwym życiu. Komuś normalnemu.
Tak mi minął wieczór.
Zrobiłam sobie popcornu w mikrofalówce, który znalazłam w ziejącej pustkami szafce i zajadałam go oglądając Szpital.

  Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie zwarzając na to, że poszłam spać o 24:00.
Ubrałam szorty, jakąś luźną koszulkę, uczesałam sie w koński ogon i pod umalowaniu się wyszłam na zakupy, bo nie było nic w lodówce. Przy okazji zatankowałam moje autko, którym daaawno nie jeździłam.
Przechodziłam właśnie między lodówkami wypełnionymi śmietanami, jogurtami, kefirami, mlekami, serami i tuńczykami w puszce, kiedy ujrzałam... Olgę?
- Olga, co tu robisz? - zapytałam jak idiotka podchodząc do niej.
- Angie, a po się idzie do sklepu? - zapytała retorycznie i obie się uśmiechnęłyśmy.
- Czemu się wyprowadziłaś? - zapytała gosposia. - Kiedy wróciłam do domy German długo nie wychodził z gabinetu. Nawet kawy nie chciał.
  Ach, pewnie się zaś obściskiwał z tą... kobietą - pomyślałam.
- Wyprowadziłam się, ponieważ mnie skrzywdził, to tyle. - odpowiedziałam krótko i dobitnie.
- Musisz mi wszystko opowiedzieć, chodź. - powiedziała i kiedy każda wszystko miała i zapłaciła za zakupy ruszyłyśmy do kawiarni, gdzie usiadłyśmy i po złożeniu zamówienia zaczęłyśmy rozmawiać.
Po namowach Olgi opowiedziałam jej od początku o układzie z Germanem i o tym jak przyłapałam go w gabinecie z matką Federico.
- A on jej ponoć nienawidzi. - mruknęła nie rozumiejąc nic kobieta. - To czemu...
- Ja też tego nie wiem. Ale to było chore. I obleśne. Serio, to wyglądało prawie tak ohydnie...
- Jak się całował z Pris? - dokończyła za mnie krzywiąc się.
- Dokładnie. - potwierdziłam.
  Poplotkowałyśmy chwilę i ruszyłam z zakupami do domu.
Kiedy wróciłam zrobiłam sobie pysznej jajecznicy ze szczypiorkiem i zielonej herbaty.
Niedziela mi minęła dość pracowicie. Ogólnie to siedziałam i robiłam jakieś poprawki w kilku piosenkach lub tekstach do przedstawienia.
Zanim się obejrzałam już nastał wieczór i koło jedenastej kładłam się spać.

  Rano jak opętana wystrzeliłam z łóżka, umalowałam się, ubrałam, zjadłam śniadanie i myjąc zęby w aucie (w trakcie jazdy) jechałam do Studio.
Byłam prawie spóźniona!
Wpadłam do pokoju, ucałowałam Pablo na "dzień dobry" i poleciałam na lekcję z uczniami.
Violetta zaczynała dopiero o 10:00.
Lekcje mijały mi dość spokojnie.
Właśnie siedziałam w pokoju przy stole i przeglądałam papiery.
Tyłem do okna, oparty o parapet stał Pablo z kubkiem w ręku i rozmawiał z Gregorio, który siedział po mojej lewej stronie i odbijał piłeczkę o ścianę naprzeciw.
Wszedł German.
Głosy moich kolegów ucichły. Oni bezczelnie stali i przyglądali się mnie i mojemu szwagrowi!
- Maz dla mnie ten papier? - zapytał ojciec mojej siostrzenicy.
Nie patrząc na niego i nic nie mówiąc przysunęłam mu na stole kartkę wymiaru A4.
- Może się do mnie w końcu odezwiesz? Dzwoniłem, nie odbierałaś... - mówił.
- Pablo, możesz mi zrobić kawy? - zapytałan podnosząc wzrok na przyjaciela.
- Jasne! - uśmiechnął się do mnie.
- Rozumiem. - odparł wściekły ïGermam gwałtownie odwracając się i trzaskają drzwiami ze złością.
- German, pamiętaj że dziś grasz na moich zajęciach na pianinie! - zawołał Gregorio i wybiegł za nim również trzaskając drzwiami.
- O co chodzi? - zapytał Pablo siadając obok mnie. - Czemu go olewasz?
- Bo sobie zasłużył. - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
- Co zrobił? - zapytał.
Westchnęłam. Żeby mu opowiedzieć sobotni incydent musiałabym się przyznać, że nie tylko z nim miałam taki idiotyczny układzik.
- Pablo. Nie byłam do końca z tobą szczera. Podczas gdy tkwiłam z tobą w tym układzie, to jeszcze do soboty miałam  podobny z... Germanem. - wyznałam i czekałam aż coś powie, ale nic nie słysząc z jego ust kontynuowałam.
- Miałam z nim ten luźny układ, ale... skończyło się to przedwczoraj, ponieważ... przyłapałam go z inną. Z matką Federico. Ten paskudny gnój nawet nie pomyślał o tym jak ja mogę się czuć po tym co robi. Wpadłam tam, zrobiłam mu awanturę, zwyzywałam go od najgorszych i... znowu mieszkam u siebie. - zakończyłam cicho.
Cisza. Okropna cisza.
W końcu wziął moje dłonie w swoje i patrząc mi w oczy powiedział.
- Wiedziałem o tym od samego początku. Zauważyłem, że masz taki układ z Germanem.
- To czemu nic nie mówiłeś?
- Bo wiedziałem, że ci na nim zależy. Tak jak mnie na tobie. - odpowiedział.
W jego oku zakręciła sie jedna pojedyncza łza, którą szybko starłam.
- Ale nie wydaje ci się, że chyba za ostro go potraktowałaś? - zapytał.
- Co...?
- No bo halo. W gruncie rzeczy to ty masz dwóch chłopów naraz tylko do całowania, z czego jednego który się za chwilę żeni. To po pierwsze. Po drugie, pomyśl jakby się czuła Pris, gdyby to ONA przyłapała Germana z TOBĄ.
- Pewnie tak samo jak ja teraz. - odparłam cicho.
- A po trzecie on ma Vanessę, a ty masz mnie. Czyli tak na prawdę jesteście kwita. - podsumował.
Zaśmiałam sie w duchu. Może i tak było, ale... German nie wiedział o tym, że ja i Pablo... poza tym on ma się za chwilę żenić i co? Dwa romanse naraz? Poza tym oszukiwał mnie. Mówił jak bardzo nienawidzi Vanessy, a tak naprawdę myślał tylko o tym, żeby ją przelecieć.
Przynajmniej tak to wyglądało.
- Wpadnę dziś do ciebie i razem ugotujemy coś dobrego, okej? Na poprawę humoru.
- Jasne! - uśmiechnęłam się i mocno go przytuliłam.
Poczułam jak wyciera jeszcze jedną łzę ze swojego oka i tak delikatnie oddycha, żebym przypadkiem nie usłyszała i nie poczuła, że płacze.
Kochany jest.

  Kiedy wychodziłam do domu zaczepiła mnie Violetta.
- Angie, czemu już u nas nie mieszkasz? Tak fajnie było...
- Po prostu tak los zadecydował i tyle. - odpowiedziałam wymijająco.
- Los czyli tata. Źle ci u nas było? - zapytała po raz kolejny.
- Nie...
- To co on ci zrobił? - zapytała moja siostrzenica niecierpliwiąc się. - Zwolnił cię?
- Nie, Violu. Po prostu się z nim pokłóciłam trochę z jego powodu i nie mam zamiaru więcej z nim rozmawiać. - mówiłam gdy wyszłyśmy przed Studio.
- Okej. Ale widzimy się jutro po lekcjach? - zapytała, kiedy stanął przy nas Tomás.
- Jasne. - przytuliłam ją. - Lećcie już. - ponagliłam ją i ruszyła w stronę parku obejmowana przez Tomása.
Zaraz, przez Tomása?! Niedawno był Niko!
- Zmienia facetów jak skarpetki. - pomyślałam i ruszyłam do domu.

/*/*/*/*/*/*/*/*/*/*
Zabijecie mnie. Ja to czuję.
Tak niewiadomo co z imprezą, co z prezentem, ale  jedno wiem na pewno: Pablo ma rację.
3 komy-nastepny rozdział
Całuję
~ Kasiula ;)

Komentarze

  1. Jeeej kolejny rozdział!
    O nie pokłócili się! Jak mogłaś!
    Mam nadzieję, ze szybko się pogórza. Niech German przygotuje jej jakąś kolację przeprosinawa, jakiś prezent i bukiet róż
    Czekam na next i zapraszam do mnie, niedługo rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co Ty! German i jego urażone ego mają zrobić koleję? I to jeszcze przeprosinową?! Angie się jeszcze trochę naużera z tym panem xD
      Dzięki za miłe słowo i komentarz :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Haha dobrze mu tak !!! ALe pogódź ich jakoś szybko :D , czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą - dobrze mu tak! :')
      Dzięki za kom :) ;)

      Usuń
  3. Jest kolejny cudowny rozdział ! Serio świetnie piszesz, też mam nadziej że nie będziesz ich dłużej kłucic :* życzę twórczości i czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany, dziękuję za miłe słowa.
      Nooo... co będzie, to będzie. Ale German łatwo nie wytrzymuje bez swojej ukochanej szwagierki.
      A Angie jakoś daje radę, dzielna dziewczyna :D
      Dzięki za kom ;)

      Usuń
  4. Jest kolejny cudowny rozdzial ! Serio świetnie piszesz, też mam nadziej, że nie będziesz ich jakoś długo kłucić ;) życzę twórczości i czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdziała 38 Dobra. Zabrakło Wam 2 komów, ale znajcie moje dobre serce.

Rozdziała 39

Rozdziała 47.